Autorka: Wybaczcie mi to,
że ten rozdział jest taki nudny i krótki, ale pomyślałam, że byłoby miło
przedstawić wam nieco bliżej Harry’ego jako czułego faceta. Mam nadzieję, że
wam się spodoba. :) Pisałam go tylko 2 i pół godziny ^^.
Jak sądzicie, uda się Harry’emu
przekonać Mer, żeby ta zdradziła ich córce, kto jest jej ojcem?
OMG! GDYBYŚCIE WIDZIAŁY MNIE, KIEDY
DOWIEDZIAŁAM SIĘ, ŻE ZAYN I PERRIE SĄ ZARĘCZENI! OMG! JAKA JA JESTEM
SZCZĘŚLIWA!!! AWWWWWWWW :D
Szablon
znalazłam na szblownicy. Jest prześliczny!
Och i jeszcze…
trochę dziwnie jest mi dziękować za wejścia, bo to tylko wejścia, ale to
dopiero 6 rozdział jest już ponad 1000 wejść! OMG. Dziękuję? <3 Szkoda
tylko, że coraz mnieej komentarrzy…
Londyn, 2013
Dochodziła godzina szesnasta trzydzieści. Harry, jak
to zwykle miał w zwyczaju, dopiero, co wyjechał ze swojego parkingu. Czarny
Rover Range należał do Niall’a jednak ten pożyczył go Styles’owi. Chłopcy znali
się poprzez Louis’a, który rozsławił trochę kawiarnię Irlandczyka na wyspach
brytyjskich.
Harry docisnął pedał gazu, by zdążyć na jeszcze
zielone światło, które, w ułamku sekundy zmieniło swoją barwę na pomarańczową i
czerwoną. Miał nadzieję, iż nie załapie się na mandat, bo i tak był już
spóźniony.
Pięć minut po wyjeździe spod swojego mieszkania,
znalazł się pod adresem, który podała mu Margaret. Uważał, że Mer utrzymuje w
tajemnicy to, kim jest Louise. Widział to dziecko na oczy może z dwa razy,
jednak nie był na tyle głupi, by nie zauważyć, iż oboje byli do siebie
cholernie podobni. Nie miał za złe Padolsky tego, że nie powiedziała mu o
dziecku. Ba, ona nawet w stu procentach nie potwierdziła tego, iż on ma
dziecko.
Wysiadł z samochodu i skierował się na pierwsze
piętro. Ku jego zaskoczeniu, na klatce schodowej było ciepło, więc poluźnił
trochę swój szalik na szyi, jednak beanie zostawił na głowie. Stanął przed
numerem pięć i nabrał powietrza do płuc.
Po kilku sekundach, które minęły od zapukania do
drzwi – stanęła przed nim drobna dziewczynka, uczesana w dwa warkocze. Prosta
grzywka opadała jej na czoło, a zielone oczka wpatrywały się w bruneta z
zainteresowaniem.
- Mamo, przyszedł jakiś pan! – słowa Louise
natychmiast otrzeźwiły Styles’a. Mamo.
Jedno słowo zmienia wszystko. Coś zakuło go w sercu. Czyżby on był ojcem tej
uroczej istotki?
W progu stanęła brunetka ubrana w pudrową, luźną
bluzkę z napisami oraz czarne rurki. Włosy miała falowane i opadające jej na
ramiona, a usta pomalowane delikatnie morelowym błyszczykiem. Oczy podkreślone
kredką oraz tuszem. Kiedy Harry zszedł wzrokiem w dół, ujrzał czarne botki na
koturnie ze srebrnymi zdobieniami.
- Lu, to jest Harry Styles. To właśnie on zostanie z
tobą dzisiaj wieczorem. – Powiedziała ciepło Mer, nie spuszczając wzroku z
chłopaka.
- Jestem Louise. – uśmiechnęła się mała brunetka
podając Styles’owi drobną dłoń, a wtedy w jej policzku, chłopak mógł dostrzec
dołeczek.
- Mów mi Harry. – odwzajemnił gest dziewczynki. Miał
nadzieję, że nie wyglądał na bardzo zaskoczonego tym, co się właśnie wydarzyło,
ponieważ od środka był rozdarty. – Co chciałabyś dzisiaj robić?
Dziewczynka zamyśliła się, po czym odparła wesoło:
- Ograć Ethan’a w Fifę!
Harry kucnął przed Louise.
- To będzie trudne, bo ostatnio sam z nim
przegrałem. – w tamtym momencie droczył się z młodą Padolsky. – Ale razem może
nam się udać.
Przybił z dziewczynką piątkę.
- Lu, idź załóż buty i kurtkę. – poprosiła Mer tym
samym zwracając uwagę Harry’ego – Proszę, abyś jej nie mówił o wszystkim,
Harry. Ona ma siedem lat i jest dość… specyficzna.
- Powinna wiedzieć, kto jest jej ojcem. – upierał
się Styles. Nawet nie wiedział kiedy Mer utwierdziła go w przekonaniu, iż tak
właśnie jest.
- Nie jest na to gotowa.
- Maggie, proszę.
- Jeszcze nie teraz, dobrze? – Mer sama nie
rozumiała, dlaczego to powiedziała. Nie miała w planach mówić swojemu dziecku,
kim był jej ojciec. Chciała wychowywać córkę sama, jednak Harry jej to
uniemożliwił. Zjawił się w Londynie. – Zrozum to, proszę cię.
Harry skinął głową. Dotarło do niego, iż zależało mu
na tej relacji i wcale nie chciał znikać z życia Louise, ani Mer. W końcu to
nie byłoby łatwe, ponieważ jego przyjaciel się w niej zakochał. Może Louis nie
powiedział tego wprost, ale w końcu znają się nie od dzisiaj i Styles potrafi
odróżnić zakochanego Lou od normalnego Lou.
- O której mam ją przywieść?
Louise stanęła przy Mer, która poprawiła jej szalik
na szyi. Może i była końcówka września, jednak wiatr był chłodny, a matka nie
chciała, by jej dziecko zachorowało.
- Napiszę ci jak będę już w domu, dobrze? – Mer
nigdy nie sądziła, iż rozmowa z Harrym mogłaby być taka prosta. Brunet jej
skinął głową, a tymczasem dziewczyna kucnęła przed swoją córką i pocałowała ją
w policzek – Zachowuj się i nie pozwól chłopcom cię osaczyć, okej?
- Okej. – Uśmiechnęła się mała pociecha i podeszła
do Harry’ego łapiąc go za rękę, co sprawiło, iż chłopak zadrżał. – Pozdrów Lou
ode mnie.
Margaret uśmiechnęła się delikatnie, a widząc wzrok
Styles’a na sobie – jej policzki oblały się rumieńcem.
- Pa, skarbie. – pomachała córce, kiedy Harry z
Louise wyszli z domu Padolsky.
Chłopak nie miał doświadczenia w zajmowaniu się
dziećmi, jednak miał nadzieję, iż nie będzie to aż takie trudne i uda mu się
choć trochę dowiedzieć się o Lulu.
Kiedy Harry zaparkował czarny pojazd przed domem
rodzinny Niall’a, uśmiechnął się do dziewczynki i wysiadł z samochodu. Podczas
jazdy, Louise opowiadała mu o swoich ostatnich dniach w szkole, a Hazza już
mógł ocenić, iż wiedział do czego zmierzała Mer, mówiąc mu, że Lu jest specyficzna. Pomógł dziewczynce wyjść z
auta, po czym zamknął go na klucz i oboje weszli, bez pukania do domu Horanów.
Maura pojawiła się w przedpokoju niemalże od razu.
Była ubrana w szary płaszcz i gruby szalik. Widać było, iż przygotowywała się
do wyjścia.
- Harry, myślałam, że już odpuściliście sobie z moim
synem te głupie wieczorne picie… - oczy kobiety otworzyły się szerzej, kiedy
spostrzegła Lu zaraz przy boku Harry’ego – Och, a kim jest ta słodka istotka?
- To Louise. Lu, poznaj proszę mamę Niall’a i Ethan’a, ewentualnie Greg’a też.
- Greg jest u Denise, więc raczej nie pozna Louise.
Miło mi jest cię widzieć w moim domu, młoda panno. – Maura uśmiechnęła się do
dziewczynki – Słyszałam co nieco od mojego najmłodszego syna na twój temat. To
ty dążysz do tego, by pokonać go w grze piłkarskiej?
Lu posłała kobiecie promienny uśmiech, ukazując
dołeczek w policzku.
- Owszem, pani Horan. – czuła się nieco zawstydzona
towarzystwem starszej kobiety.
- Och, mów mi ciociu. Pani Horan to moja teściowa.
W momencie, kiedy Maura wypowiedziała te słowa, do
salonu, gdzie właśnie stali, zbiegło dwóch chłopców; Ethan, uciekający przed
goniącym go Niall’em.
- Na litość boską, chłopcy! – Ich matka zakręciła
się niezadowolona, kiedy została prawie staranowana przez swoich synów – Niall,
zachowujesz się jak pięciolatek! Ethan, ty niewiele lepiej.
Blondyn stanął przed swoją rodzicielką i uśmiechnął
się do niej ciepło, po czym podszedł do Harry’ego i uścisnął jego dłoń. Louise
obdarował szczerym uśmiechem. Ethan uczynił to samo.
- Wychodzę do pani Benson. Wrócę za parę godzin. Mam
nadzieję, że porządnie zaopiekujecie się damą. – w tamtym momencie posłała
Niall’owi i Harry’emu wymowne spojrzenia – A dom zostanie cały.
Po tych słowach wyszła przez wielkie drzwi,
zostawiając chłopców i Lu samych.
- Twoja mama wcale się nie zmieniła. – zauważył
Styles, ściągając kurtkę Louise i wieszając ją na wieszaku.
- Mi to mówisz -
westchnął Horan – No, dzieciaki, co robimy? Mamy do wyboru gry, filmy,
ewentualnie jakąś demolkę, jednak zważywszy na słowa naszej ukochanej mamy –
odradzałbym ten sposób zabawy.
Padolsky zachichotała, a Ethan podszedł do
telewizora i włączył PS. Dziewczynka natychmiast powędrowała do chłopaka i
wzięła kontroler w dłonie. Gra się rozpoczęła.
- Widzę, że tutaj nie będziemy potrzebni. – Zaśmiał
się Harry.
- Tsa, bardziej wolałbym, gdyby wybrali filmy, bo w
tym wypadku nie mamy, co robić. – wzruszył ramionami Irlandczyk – Chcesz coś do
picia?
Blondyn poszedł do kuchni, a brunet za nim.
- Sok jabłkowy, jeśli masz.
- Bez piwa? – uniósł brwi ku górze.
- Opiekuję się Louise i muszę odwieść ją jeszcze
domu, więc nie.
Niall nalał soku, o który prosił jego przyjaciel do
trzech szklanek i jedną wręczył brunetowi, a pozostałe zaniósł do salonu, gdzie
Louise i Ethan spierali się o to, kto ma, jaką drużynę wybrać.
Harry zastanawiał się, czy dobrze postępuje, nie
mówiąc o niczym Lu, jednak z drugiej strony musiał posłuchać Mer, ponieważ to
ona znała ich córkę najlepiej.
Uśmiechnął się, kiedy pomyślał, że Louise jest jego dzieckiem.
- Kim właściwie jest ta mała? – zapytał Niall,
otwierając puszkę z piwem, kiedy wrócił do kuchni. – Mam na myśli… widziałem ją
dzisiaj z Mer i w ogóle.
- Tak, wiem przecież. Oboje byliśmy w centrum
handlowym. Na serio, nie powinieneś tyle pić. – zaśmiał się brunet.
Niall wywrócił oczami.
- Ta cała Margaret.. ona spotyka się z Lou, prawda?
- Yeah. – Harry upił łyk swojego napoju i poprawił
się na krześle.
- Nie jesteś zazdrosny?
- Dlaczego miałbym być, Niall? – Styles ledwo
powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem.
Horan wzruszył ramionami.
- No wiesz, jest ładna.
- W związku z tym?
- A ty lubisz ładne kobiety. – stwierdził blondyn.
- Zwariowałeś.
Niall przyłożył sobie puszkę do ust, po czym wypił z
niej spory łyk alkoholu.
- Och, daj spokój! Nie powiesz mi, że nie miałeś
ochoty jej przelecieć.
Do Harry’ego dotarło, iż piwo, które właśnie pił
Niall, z pewnością nie było jego pierwszym. Miał zaróżowiałe policzki, a jego
niebieskie oczy niebezpiecznie lśniły. No i oczywiście był pewny siebie, co
zazwyczaj nie szło w parze z Niall’em Horan’em, którego znał na co dzień.
- Powiedzmy, że kiedyś mi się zdarzyła taka.. Mhm,
myśl. – odpowiedział wymijająco brunet.
Irlandczyk zamilkł, a kiedy ponownie się odezwał,
nachylił się nad stołem i zakołysał niepewnie na krześle.
- Harry? – szepnął – czy ty zaliczyłeś dziewczynę
swojego kumpla?
W tamtym momencie, Styles zamarł. Gdyby powiedział
Niall’owi, że tak było – ten; albo rozgadałby to każdemu, albo zapomniał
następnego dnia, o czym rozmawiali. Zaleta picia z Horan’em: łatwo i szybko było go upić.
- Tobie piwa już wystarczy, kolego. – Zabrał mu
puszkę i wylał zawartość do zlewu, na co Irlandczyk skrzywił się zniesmaczony.
– Idź się ogarnij, a ja zagonię twojego brata do łóżka.
Niall wstał z krzesła i poszedł, chwiejnym krokiem
do swojego pokoju, na górę. Harry dość często kładł spać Ethan’a, ponieważ
Niall był bardzo często zalany w trupa. Na Styles’a alkohol nie działam w taki
sam sposób, co na Horan’a.
- Ej, młody. Pora spać. Jest już przed ósmą.
Szczerze? To Harry nawet nie zauważył, jak ten czas
szybko mu minął. Ethan niechętnie
podniósł się z podłogi i wyłączył PS. Pożegnał się z Louise i poczłapał na
górę.
- Jak gra? – zainteresował się loczek.
- Pięć do czterech, dla mnie. – Ucieszyła się
dziewczynka.
Harry wyciągnął ku niej rozłożoną dłoń i oboje
przybili sobie piątkę. Czuł się bardzo dobrze w towarzystwie Padolsky, czego
całkowicie się nie spodziewał. W ogóle, nie zdawał sobie sprawy z posiadania
dziecka i na dodatek wcale nie czuł się aż tak zraniony tym, iż Margaret nie
poinformowała go o tym, że takowe ma. Fakt, bolało go serce na myśl, że stracił
prawie osiem lat z życia dziewczynki, jednak teraz chciał to nadrobić i pomimo
braku pieniędzy – chciał zapewnić brunetce jako taką przyszłość.
Oboje usiedli na sofie, w milczeniu. Ciszę zagłuszał
tylko zegar na ścianie i cicha muzyka, lecąca z jakiegoś programu muzycznego,
który włączył się automatycznie po wyłączeniu PS.
- Masz jakieś hobby? – Niby banalne pytanie, a takie
ciężkie do powiedzenia. Harry przygryzł wargę i przyjrzał się brunetce.
- Uwielbiam grać w piłkę nożną. – uśmiechnęła się do
niego dziewczynka – Chciałabym grać w jakimś klubie, czy coś, ale mama
powiedziała, że jeszcze pomyśli o zapisaniu mnie tam.
- Um, mogę porozmawiać z Mer, jeśli chcesz. Mam
wrażenie, że weźmie moje zdanie pod uwagę. – kąciki ust chłopaka uniosły się ku
górze – Kto jest twoim ulubionym piłkarzem?
Louis bawiła się frędzlami od swojej bluzy.
- Louis Tomlinson. Mam nawet jego autograf!
Usta Harry’ego uformowały się w literę ‘O’. Był
zdumiony, z jaką łatwością idzie mu rozmowa z jego córką.
- Lou jest moim dobrym przyjacielem. – powiedział po
chwili Styles, co zainteresowało brunetkę.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek go poznam, a okazało
się, że zna go Liam, pani Danielle, ty, mama… tak łatwo spełniłam swoje
marzenie..
Mimowolnie, Harry się uśmiechnął. Lu była dość
rozwiniętą siedmiolatką.
- A jakie jest twoje marzenie? – dziewczynka
spojrzała na Styles’a z zainteresowaniem wymalowanym w oczach.
Brunet zastanowił się nad pytaniem, jakie zostało mu
zadane. Nigdy nie myślał o tym, co jest jego marzeniem. Gdyby ktoś zapytał się
go o to miesiąc temu, powiedziałby, że roczny zapas piwa albo wódki, a teraz…
teraz chciał czegoś innego. Czegoś, co sprawiłoby, że jego świat zacząłby od
nowa lśnić.
- Chciałbym, aby moja córka dowiedziała się, kim dla
niej jestem. – odparł w końcu chłopak.
Louise rozciągnęła usta w ciepłym uśmiechu.
- Ja bardzo bym chciała poznać mojego tatę. –
szepnęła, a Harry na chwilę przestał oddychać. Mógł jej wtedy powiedzieć, że
właśnie on nim jest, jednak obiecał Mer, że tego na razie nie zrobi. – Mama mi
kiedyś o nim opowiadała. Mówiła, że był dobrym człowiekiem, ale nieco
zagubionym. Chciałabym pomóc mu się odnaleźć.
Harry przejął się jej słowami. Nie mógł dopuścić do
swojej myśli tego, że jego córka właśnie powiedziała, że chciałaby mu pomóc
odnaleźć siebie. Łzy same cisnęły mu się do oczu, jednak nie chciał pokazać
dziecku jak bardzo wzruszyły go te słowa. Zdał sobie sprawę, że siedmiolatka
była bardzo inteligenta i nieco podobna do jego siostry. Gemma także uważana
była za mądrą jak na swój młody wtedy wiek. Już wiedział, że Louise jest w stu procentach jego dzieckiem.
- Jesteś bardzo mądra jak na siedmiolatkę. –
zauważył Hazza.
- Mama też mi tak powiedziała. – uśmiechnęła się
słabo dziewczynka, po czym ziewnęła przeciągle.
W tym samym czasie, rozbrzmiał telefon Harry’ego.
Dźwięk przychodzącego esemesa wyrwał go z zamyślenia i odczytał wiadomość na
swoim Samsungu. Margaret napisała, że właśnie wróciła do domu, więc chłopak
musiał odwieść Lu.
- Twoja mama jest już w domu. Chodź, odwiozę cię do
niej, bo wyglądasz na zmęczoną.
Harry pomógł ubrać się Louise w wierzchnie ubranie,
a w tym samym czasie do domu wróciła Maura. Styles powiadomił ją o tym, iż
Niall leży pijany w swoim pokoju, a Ethan już za pewne śpi i trzymając Lu za
rączkę wyszli z domu Horanów.
Czytając końcówkę, mało brakowało a rozpłakałabym się.
OdpowiedzUsuńOstatnim czasy jestem bardzo wrażliwa, jejku. Nie wiem co sie ze mną dzieje, heh.
Harry się zmieniał, to widać i kurde, zaczynam go lubić. Proszę Cię, daj więcej Loumer, bo zaraz zacznę shippować Mer z Harrym ;p
I mam nadzieję, ze uda mu się namówić dziewczynę na wyjawienie tajemnicy, bo Louise przecież zasługuje na to, żeby poznać swojego ojca. Oby Mer dostrzegła tę zmianę Styles'a i przekonała się do niego :)
Jezu, Niall! Nie skomentuje tego, ahaha <3
I WCALE TEN ROZDZIAŁ NIE JEST NUDNY, WRĘCZ PRZECIWNIE! Sorry, za capsa, ale może tak to do Ciebie dojdzie!
Opisałaś po prostu jak to wszystko widzi Harry i bardzo mi się to spodobało. Pisz więcej jego perspektyw :)
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale opiszesz randkę Lou i Mer, proszę, proszę, proszę! <3
KC!
xx
Jestem! Boże, coraz bardziej zakochuję się w Twojej twórczości i naprawdę się uzależniam! Z każdym rozdziałem stajesz się lepsza i lepsza i nie wiem, co będzie niedługo, chyba totalnie rozwalisz system :D
OdpowiedzUsuńSuper, że pokazałaś trochę świat z perspektywy Harry'ego. Naprawdę... naprawdę fajny z niego chłopak. Przynajmniej takie zrobił na mnie wrażenie. Widzę, że Margaret mu się podoba, w przeciwnym razie nie opiekowałby się Louise. Którą jest zauroczony już od pierwszego wejrzenia, widzę to! Zresztą... kto by jej nie kochał? :D
Hahaha i pokonała Ethana w FIFĘ! Zuch dziewczynka, baby górą :D Co do Nialla - chłopak stanowczo zbyt często się upija, zaczynam się poważnie obawiać, czy przypadkiem nie jest uzależniony! Ale widać, że wyczul to samo, co i ja - Stylesowi podoba się Mer i tyle!
Btw, atmosfera w domu Horanów jest świetna :D
A Harry naprawdę przyprawił mnie o takie cieplejsze uczucia, zwłaszcza, gdy rozmawiał z Louise. A jak powiedział, że chciałbym, aby jego córka dowiedziała się o tym, że jest jej tatą... awwww *.* umarłam! Przypuszczam, że gdyby nie sms od Margaret, to by sobie pogadali :D
Cudowne, cudowne, cudowne! Ale osobiście skopię Ci tyłeczek, jak nie opiszesz randki Mer i Louisa, wiesz, że na to czekam :D Czekam na każdy smakowity kąsek z ich relacji :D <3
Po pierwsze to nie jest nudny! Tylko zajebiście długi i cholernie ciekawy!
OdpowiedzUsuńPo drugie to matko nie spodziewałam się, że pan Styles jest aż tak.. hmm.. dojrzały :) Pozytywne zaskoczenie. Choć wciąż mam w pamięci twój zwiastun, to żyję nadzieją, ze nie bd starał się oddzielić Mer i Louise. Rozmowa tej dwójki była niesamowita. Ta siedmiolatka z każdym wypowiedzianym słowem mnie zaskakuje. Jest niesamowita, jak udało ci się stworzyć tak wspaniałą postać? :) Wow. Wracając do Harrego to zauważyłam, ze zależy mu trochę na Mer i Lulu. To w pewien sposób uroczę. W pewnien sposób cieszę się, że Harry wie. Choć czuje, że bd mu trudno przed Louisem, ale zobaczymy co z tego wyniknie.
Blondyn rozwalił system w tym rozdziale. Pijany Horan, hehe xD Wyobraziłam go sobie na naszym weselu u Perrie i Zayna <3
Zabrakło mi trochę Louisa w tym rozdziale, ale rozumiem jego nieobecność. Mam nadzieje, że w następnym będzie go dużo <3
Co do Zerrie, to wiesz, ze jaram się tak samo jak ty! To niesamowite!
I na koniec... Piękny szablon *.*
Kocham cię słoneczko i to opowiadanie! JEst zajebiste! <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny :**
O jejciu...wszyscy tu piszą takie obszerne komentarze, a ja nie potrafię ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dzisiaj całość i dodałam do obserwowanych, a to o czymś świadczy :D
Dzisiejszy rozdział bardzo mnie rozczulił, końcówka szczególnie. :*
Zapraszam do nas :) http://moj-czas-waznosci.blogspot.com/
Mamy nadzieję, że trafimy na twoją listę czytelniczą i będziesz naszym stałym bywalcem :*
Dośka :*
Rozdział jest bardzo ciekawy :) W tym cudnym rozdziale widać,że Harry się zmienił na lepsze. Louise ograła Ethan'a w Fife-super <3 !! Uwielbiam tą dziewczynkę <3 Haha Niall widać pociąg do kieliszka xD weź się chłopie dalej nie uzależniaj,proszę :) Ciekawe jak tam randka Louis'a z Mer,kocham tą wspaniałą parę <3 Loumer <3
OdpowiedzUsuńJa też strasznie się cieszę z zaręczyn Zayn'a z Perrie
Zerrie <3 Cały czas im kibicuję <3 Szczęścia <3
A autorce tych cudnych opowiadań (tego i MTF) życzę weny :)
Jeju dziękuję, że opisałaś wieczór Tatusia, zamiast Mamusi :* Chciałam zobaczyć jak Harry się zachowa i w 100% spełnił moje oczekiwania. Myślę, że dobrze, że na razie Louise nic nie wie. Mimo wszystko to siedmiolatka i nie będzie łatwo jej zaakceptować taką wiadomość. Niech pierw się lepiej z Hazzą poznają, a dopiero potem delikatnie, małymi kroczkami wprowadzają pojęcie "Tata" :)
OdpowiedzUsuńOczywiście mam nadzieje, że randka się udała. Może nawet Mer przyznała się na niej do kłamstwa i Lou zna już prawdę? Byłoby miło. I rozwiązało by to nieprzyjemności z ciągłym zmyślaniem.
Fragment gdzie mocno upity Horan sugeruje, że Styles już "zaliczył" dziewczynę swojego kumpla uświadomił mi, że jak Lou dowie się, że doszło między nimi do zbliżenia, nie będzie specjalnie zadowolony. Choć było to dawno temu, więc nie ma powodów by być zły. Chociaż....
Wszystko zależy od tego co postanowisz, i jak napiszesz.
Los bohaterów w twoich rękach :D
Wiadomość o zaręczynach zdecydowanie poprawiła mi humor na kilka dni <3 Martwi mnie jedynie to, że nie wszyscy potrafią uszanować ich decyzje :( To smutne, bo to jego życie i ma prawo do szczęścia, a fani (a raczej faneczki) zamiast go w tym wspierać krytykują i obrażają kogoś na kim mu ewidentnie zależy :/
Ja jednak ciesze się wraz z nimi, a fakt, że ty również napełnia mnie optymizmem :)
Oczywiście rozdział na + ! Czekam na następny. Weny :*