niedziela, 15 września 2013

Rozdział Jedenasty



Autorka: Dobry wieczór. Jest oto nowy rozdział. Dwa dni, prawie, go pisałam. Miałam lekkie ściny, ale efekt końcowy nie najgorszy, prawda? Nie mam pojęcia, kiedy dodam kolejny, ale mam w planach napisanie go już jutro, albo nawet zaraz zacznę to robić.
Wiecie cooo? Nie mogę się doczekać nowego sezonu Ekipy z Newcastle! Awww, to już za półtorej godziny! Taaak, wiem, zbyt się jaram, ale uwielbiam <3
Tak więc, życzę wam miłego tygodnia w szkole. Nie rozpraszajcie się na zajęciach czytaniem ff (jak jaaa) ani tt (jak jaaa), ani tumblr’em (jak jaa) i dałam właśnie zły przykład moim czytelniczkom. Ech, haha.
Piszcie swoje opinie w komentarzach. To ważne. Baaaaaj x


Londyn, 2013
            Jak to bywa w środku jesiennych dni, pogoda nie rozpieszczała londyńczyków. Ciemne chmury zawładnęły niebem nad Big Benem, a pojedyncze krople deszczu skapywały leniwie na twarze mieszkańców. Była pora lunchu, a Margaret ten czas spędzała w Pepper Mint wraz z żoną swojego szefa. Danielle sama zaproponowała, by dziewczyny spędziły ten czas razem, a Mer wydawało się, że ma wiele pretekstów ku temu, by zaprzyjaźnić się z brunetką. Poza towarzystwem Hannah, z którą spędza czas w hotelu, nie miała żadnych bliższych znajomych. Nie wliczając oczywiście Louis’a, ale to inna sprawa.
Padolsky czekała na swoją towarzyszkę, która poszła do łazienki. Sama bawiła się z nudów łyżeczką w swojej filiżance z kawą. Musiała przyznać, iż lokal ten był  na swój sposób bardzo przytulny i pomimo braku kobiecej ręki w nim, można było się przyzwyczaić do śmiechu Niall’a za ladą oraz rozmowy młodych dziewczyn kilka stolików dalej.
Samo to, że była tutaj niedawno z Tomlinson, sprawiało, iż uśmiech pojawił się na jej ustach. To był miło spędzony czas z chłopakiem, który wydawał się jej być idealnym. Aż za bardzo, tak nierealnie doskonałym. Mimowolnie jej palce powędrowały na jej usta, przypominając sobie pełne namiętności pocałunki, których w pewien sposób była inicjatorką. Niewątpliwie były to bardzo przyjemne chwile. Nie znała go za długo, jednak czuła, iż może mu ufać, czego zwykle nie robiła ot tak. Nie była zbyt ufną osobą.
- Hej, hej. – przed brunetką usiadł farbowany blondyn, kładąc na stoliku dwa talerzyki z szarlotką. Uśmiech, który gościł na ustach chłopaka był bardzo wesoły. Niall ubrany był w czerwony sweterek, trochę większy, albo rozciągnięty oraz czarne spodnie. Prezentował się naprawdę znakomicie i pomimo dużych dochodów, jakie dostarczała mu kawiarnia, nie wywyższał się tym. Był jednym z najnormalniejszych chłopców, jakie dane było spotkać komukolwiek. – Koleżanka zniknęła?
Mer uniosła swój wzrok na blondyna, który badawczo się jej przyglądał. Mimo tego, że spotkała go może z trzy razy, wydawał się jej być bardzo sympatyczny. A skoro pracował w Pepper Mint, ba, był tutaj szefem, bardzo lubianym przez innych, nie było ani jednej wątpliwości, iż właśnie traktował wszystkich na równi.
- Poszła do łazienki. – odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech – Co słychać u twojego brata?
Horan westchnął cicho.
- Ethan cały czas gra na komputerze i nie przestaje wkurzać. Tak jak każdy młodszy brat. A jak trzyma się twoja córka?
Margaret pomyślała, iż Niall musiał być dość bezpośrednim chłopakiem, skoro nie bał się powiedzieć tego na głos. Inni obawialiby się reakcji swojej rozmówczyni, ale nie on. Nie było może po nim tego widać, jednak starał się być pewny siebie.
- Dobrze. Ciągle mi marudzi o tym, bym ją zapisała do jakieś drużyny piłkarskiej, ale sama już nie wiem..
Odkąd Louise poznała Louis’a Tomlinson’a, nie przestała, na każdym możliwym kroku pokazywać swojej mamie, iż bardzo jej zależy na tym, by grać w piłkę. Mer już sama nie wiedziała, co z tym zrobić, ponieważ nie miała czasu, by zawozić córkę na takie zajęcia.
- To zrób to. – wzruszył ramionami chłopak, a brunetka wywróciła teatralnie oczami.
W tamtym momencie przy ich stoliku pojawiła się Danielle, która posłała Niall’owi ciepły uśmiech. Dziewczyna kojarzyła go z kawiarni oraz pamiętała, że ten przyjaźnił się z Louis’em.
- O czym gadacie? – usiadła na wolnym krześle między dwójką znajomych i oparła swoją głowę na rękach, które znajdowały się na stole. Jej kręcone włosy były wyprostowane, a delikatnie złote końcówki opadały na jej ramiona. Miała na sobie białą, elegancką bluzeczkę z ćwiekami oraz bordowe leginsy, które bardzo lubiła. Czekoladowe botki na płaskiej podeszwie, doskonale zgrywały się z resztą kompletu.
- Obgadujemy cię. – odparła z uśmiechem Mer, a Danielle zmarszczyła brwi w zdziwieniu – Żartowałam. Tak sobie gadamy.
Payne pokiwała głową, nie spuszczając wzroku ze swojej towarzyszki. Niall przeprosił dziewczyny i odszedł za ladę, gdzie zaczął obsługiwać klientów. Gdy tylko chłopak zniknął, Danielle przejęła talerzyk z szarlotką z jego miejsca i zagłębiła łyżeczkę w jego fakturze, a następnie wzięła do ust jej zawartość.
Margaret spróbowała swojego kawałka ciasta, który całkowicie zawładnął jej kubeczkami smakowymi. Jeszcze nigdy w życiu nie jadła czegoś równie dobrego. Koniecznie, musiała dowiedzieć się, jaki był przepis na tę szarlotkę.
- Jak minęła rozmowa z Louis’em? – zagadnęła Danielle.
Brunetka przygryzła wargę, zastanawiając się, ile powiedzieć Peazer z tego, co działo się u niej w domu.
- Zrozumiał i… - zawahała się – został na noc.
Dani przerwała na chwilę konsumpcję swojego ciastka i przyjrzała się Mer.
- Ale nic się nie wydarzyło. Poza tym, że się całowaliśmy kilka razy.
- Wiesz, wolę nie wiedzieć więcej. – przerwała jej nauczycielka. – A co z Harry’m?
- Nic. – odparła Padolsky – Chce być w życiu Louise, to będzie. Mam tylko nadzieję, że nie ucieknie przy najmniejszym problemie.
- Dlaczego miałby to zrobić? – zdziwiła się Danielle.
Mer wzruszyła ramionami.

Margaret miała ten dzień wolny od pracy, więc postanowiła go wykorzystać w jak najlepszy sposób i spędzić ze swoją córką czas. Zrobiła jej ulubioną potrawę, czyli, czemu tutaj się dziwić, pizzę. Nie bawiła się w zamawianie jej z pizzerii. Chciała, by Louise spróbowała czegoś, czego jeszcze nie miała okazji zasmakować.
Brunetka wyjęła pizzę z piekarnika i położyła blaszkę z potrawą na drewnianej deseczce, a następnie postawiła na stoliku dwa talerze, szklanki, sok pomarańczowy oraz  ketchup. Tyle pracy tylko dlatego, że kochała swoją córeczkę i chciała jej wynagrodzić tak krótki czas, gdy mogą się widywać. Z resztą, Louise pół dnia spędza w szkole, a Mer w pracy. Potem dochodzi jeszcze więcej pracy i pracy. Chociaż ostatnimi czasy, Margaret coraz częściej jest w domu.
- Wróciliśmy! – usłyszała z przedpokoju głos Harry’ego, który sam się zaoferował, iż odbierze małą ze szkoły. Louise znała go jako dawnego kolegę jej mamy, więc nie zadawała żadnych pytań, mimo tego, że Mer nie utrzymywała kontaktów z liceum. Kiedy brunetka oparła się o ścianę i spojrzała na Styles’a, pomagającego ich córce zdjąć kurtkę.
- Mamo, nawet nie wiesz, jak się cieszę! Ethan powiedział, że zaprasza mnie na swoje urodziny w sobotę. Mogę iść? Proooszę, proszę, proszę, proszę!
Brunetka kucnęła przed siedmiolatką i pocałowała ją w czoło, po czym spojrzała w zielone oczy, w których błyszczały te urocze iskierki.
- Pomyślimy nad tym, skarbie. – odparła – Idź umyj ręce, bo obiad już na ciebie czeka.
Louise pobiegła do łazienki, a Margaret wstała i uśmiechnęła się do Harry’ego.
- I co? Podoba ci się bycie tatusiem? – Padolsky rzuciła do chłopaka.
- Lu jest niesamowita, ale dużo mówi.
- A to dziwne. – zaśmiała się Mer – Myślę, że cię polubiła.
Styles podrapał się po karku, nerwowo zerkając na brunetkę.
- Tak myślisz? – zapytał chłopak.
- Yhym. Tylko pamiętaj, że jeśli dziecko raz ci zaufa, to gdy ją zranisz w jakikolwiek sposób, to będzie ci gorzej odbudować zaufanie niż u dorosłej osoby.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Żebyś wiedział, Harry. To jest ważne. – odpowiedziała poważnie brunetka – Zostaniesz na obiedzie?
Styles poprawił swój płaszcz, po czym pokręcił przecząco głową.
- Nie mogę. Umówiłem się już z koleżanką i nie mogę tego odwołać.
- W porządku. Przecież nie musisz za każdym razem się zgadzać. – uśmiechnęła się do niego Mer – Każde z nas ma swoje własne życie.
Chłopak przytaknął, łapiąc za klamkę od drzwi.
- Do zobaczenia. – uniósł kąciki ust ku górze, dzięki czemu w jego policzkach ukazały się dołeczki.
- Cześć. – po tych słowach, Margaret poszła do kuchni i wraz z Louise zjadła obiad.

Wieczór był zazwyczaj najspokojniejszą porą. Lulu już spała, a Mer siedziała w swoim fotelu i czytała Pretty Little Liares. Jedną ze swoich ulubionych książek. Zawsze, gdy zajmowała się swoją lekturą, czuła się jakby brała udział w akcji, jaka ma w niej miejsce.
Kiedy miała przewracać na następną stronę, poczuła się zmęczona, więc odłożyła książkę na stolik i powolnym krokiem podążyła do swojej sypialni, po drodze gasząc światło w salonie i wyłączając telewizor. Zdążyła się już umyć, więc jedyną rzeczą, jaką musiała zrobić, to wyszczotkować zęby. Po kilku minutach wyszła z łazienki i położyła się w swoim łóżku, uprzednio sprawdzając, czy jej córka już śpi.
Mer przez chwilę nie mogła zasnąć, a powodem tego były myśli, wciąż krążące wokół jednej osoby. Przez cały dzień nie pisali do siebie, ani nie dzwonili. Po prostu cisza. Brunetka przewróciła się na lewy bok i sięgnęła po swój telefon. Ujrzała na nim jedną wiadomość. Od Louis’a. Natychmiast ją odczytała.

OD: LOUIS TOMLINSON
Śpisz?

Uśmiechnęła się do siebie, wystukując krótkie „nie” na klawiaturze swojej komórki. Nie minęło kilka sekund, a na wyświetlaczu ukazał się numer Lou i informacja, iż chłopak dzwoni do dziewczyny. Margaret policzyła do trzech i odebrała.
- Hej, Mer. – usłyszała ściszony głos szatyna – Tak późno, a ty jeszcze nie śpisz?
Brunetka uśmiechnęła się do siebie.
- Hej. Jest przecież dopiero… - odsunęła od swojego ucha komórkę i zerknęła na godzinę – Po pierwszej. Och.
Tommo zaśmiał się pod nosem.
- Jak ci minął dzień? – zainteresował się chłopak.
Mer przez chwilę pomyślała nad jego pytaniem i cofnęła się w czasie o parę godzin, przypominając sobie, co takiego robiła.
- Normalnie. Widziałam się z Danielle, zamieniłam parę zdań z Niall’em i Harry’m. Nic szczególnego. A tobie? – odpowiedziała jakby nigdy nic brunetka, drapiąc się po szyi.
- Z Harry’m?
- No tak. Pojechał po Louise do szkoły. Sam chciał, więc nie mogłam mu tego zabronić.
- Aha.
- Jak spędziłeś dzień? – zainteresowała się brunetka, uświadamiając sobie, iż chłopak jeszcze nie odpowiedział na jej pytanie. W jego reakcji na to, że spotkała się z Harry’m, wyłapała jakby nutkę zazdrości, jednak zwykle nie była zbyt dobra w rozpoznawaniu emocji u innych ludzi. Ba, ledwo sobie radziła w ‘segregowaniu’ swoich!
- Um, miałem trening. Wiesz jutro wieczorem mamy mecz… - zaczął szatyn, niepewnie mrużąc oczy - Przyjdziesz? Z Lu?
Mer w środku skakała z radości, iż właśnie Tommo zaprosił ją na tak ważne wydarzenie w jego życiu. Nie mogła sobie wyobrazić lepszej perspektywy spędzenia dnia, niż patrzenie na Louis’a, który był w swoim żywiole.
- Jeśli tylko strzelisz zwycięskiego gola, to z przyjemnością przyjdziemy. – brunetka uśmiechnęła się do słuchawki.
- Przyjadę około 12, by dać wam bilety. – stwierdził Louis.
- Okej. To do zobaczenia jutro.
- To jutra, Maggie. Dobranoc.
- Pa. – powiedziała jeszcze Mer, po czym usłyszała chichot po drugiej stronie linii – Ty się rozłącz pierwszy.
- Tęskniłem za twoim śmiechem, M. – Tomlinson wesoło się zaśmiał.
- Przecież widzieliśmy się rano, Lou.
- A już jest wpół do drugiej, w nocy.
- Idź spać, Tomlinson, bo jak jutro przegrasz, to będzie niemiło. – pogroziła mu Mer, jednak zamiast groźby wyszedł jej szereg niepoprawnych wyrazów, które ledwo ułożyły się w zdanie, poprzez śmiech.
- Słodkich snów.
- Tobie też, Lou. Dobranoc. – tym razem to brunetka zakończyła połączenie i odłożyła swój telefon na szafkę nocną, uprzednio ustawiając w nim budzik na 9 rano. Wtuliła się w poduszkę i powoli odpłynęła w krainę snów.
Natomiast Louis, jeszcze przez kilka sekund wpatrywał się w ekran swojego iPhone’a jakby za chwilkę Margaret miała ponownie do niego zadzwonić i powiedzieć mu choćby głupie ‘cześć’. Tak, bardzo mu zależało na tej dziewczynie, ale zdawał sobie sprawę z tego, iż powrót Eleanor do jego życia może niemało namieszać. Nie mógł powiedzieć, że kochał Margaret, ponieważ było jeszcze za wcześnie, ale mógł stwierdzić, iż między nimi było jakieś silne, kreujące się uczucie. A Eleanor kochał, ale miłością brata do siostry. Nie chciałby nigdy wybierać pomiędzy tą dwójką kobiet, gdyż obie były dla niego bardzo ważne.
- Louis, wszystko okej? – z zamyślenia wyrwała go Calder, która opierała się o framugę drzwi, od pokoju piłkarza. Dobrze wiedział, że przenocowanie El u niego w penthousie było bardzo ryzykowne, dlatego, iż Mer pracowała w Grand Payne Hotel i teoretycznie każdy, kto widział Eleanor w towarzystwie Louis’a, w recepcji mógł sobie coś dopowiedzieć.
- Tak. Jest okej. – powiedział cicho szatyn, siadając na swoim łóżku i spoglądając na przyjaciółkę. Miała na sobie dresowe spodnie oraz czarną bokserkę. Jej brązowe włosy były spięte na czubku głowy, dzięki czemu piwne oczy dziewczyny były lepiej widoczne.
Calder słyszała co nieco o mniemanym, nowym związku Louis’a, jednak nie usłyszała od niego żadnego potwierdzenia. Choć bardzo chciała, by znowu byli razem – nie mogła mu tego zrobić. Doskonale wiedziała, iż chłopak nie odwzajemnia jej uczuć. Nie w taki sposób, jak ona kocha jego, w każdym razie. Nie znała tej całej ‘nowej dziewczyny’ swojego przyjaciela, ale skoro tak bardzo mu na niej zależało – serce by jej pękło na miliony kawałeczków, gdyby miała zniszczyć ich relacje. Nie należała do osób, które cieszą się krzywdą innych.
- Jutro gram mecz, ważny mecz. – ciszę przerwał Lou – Chodź ze mną. Będzie Harry, Niall…
- I twoja dziewczyna. – dokończyła za niego brunetka, a chłopak nie wiedział, co ma odpowiedzieć – Nie chcę, aby myślała, że-
- Eleanor. – Tommo nie przerywał kontaktu wzrokowego z dziewczyną, kiedy wstał z łóżka i stanął naprzeciwko niej. – Margaret jest wspaniała i na pewno się polubicie. Proszę, pozwól mi spędzić z wami trochę czasu.
- I tak będziesz na boisku, więc to, co powiedziałeś nie ma sensu.
- Czepiasz się. – wywrócił oczami szatyn, a brunetka wzruszyła ramionami. Oboje lubili takie rozmowy. Niczemu niewinne pogawędki. – Proszę?
- Jeśli obiecasz, że nie będziesz się wtrącał w sprawę z Troy’em.
Louis nie do końca ją zrozumiał. W końcu była jego przyjaciółką, a przyjaciele sobie pomagają. Skoro jeszcze do tego dochodziło życie Harry’ego, równie mocno zamieszanego w tę całą ‘zabawę’, to Tomlinson nie miał zamiaru porzucać przyjaciół w potrzebie.
- Obiecaj. – naciskała brunetka, patrząc chłopakowi w oczy.
Tommo się poddał.
- Okej. – wymamrotał pod nosem.
Usta Eleanor wykrzywiły się w triumfalnym uśmiechu, a następnie zbliżyła się do swojego przyjaciela i pocałowała go w prawy policzek.
- Pójdę na mecz, ale nadal twierdzę, że twojej dziewczynie to się nie spodoba.
- Mer nie jest moją dziewczyną. – powiedział, zgodnie z prawdą szatyn, drapiąc się po karku.
 - Ale chciałbyś, by nią była. – podsumowała krótko Calder i zniknęła w salonie penthouse’a, który należał tymczasowo do Louis’a. – Dobranoc, LouLou.
Piłkarz tylko jęknął przeciągle i opadł na łóżko. Eleanor została tylko na tę jedną noc, ale i tak spała na sofie. Razem z Harry’m postanowili, że zajmą się sprawą Bennett’a zaraz po meczu Louis’a. Osobiście miał być wyłączony z działań, jakie podejmą, jednak chciał uczestniczyć w planowaniu ich. Podobnie jak Niall. Blondyn uważał Styles’a za swojego najlepszego przyjaciela, co działało w obie strony, więc Harry kategorycznie zabronił Irlandczykowi jakiegokolwiek mieszania się w ich sprawy. Eleanor nie chciała nawet współpracować ze Styles’em, ale ten się uparł, więc cokolwiek by nie wymyślili – i tak wszystko będzie jakoś powiązane z Louis’em i Niall’em.
- El? – zapytał jeszcze Tomlinson, kiedy ujrzał zapaloną lampkę nocną w salonie. Dziewczyna mruknęła ciche „tak?”, więc szatyn kontynuował – Nie lubię jak mówi się do mnie „LouLou”.
Z pomieszczenia obok usłyszeć można było chichot brunetki. Pierwszy raz, od ich spotkania – szczery.
 - Wiem o tym. – odparła wesoło.

10 komentarzy:

  1. No i jestem! I do tego jestem zachwycona! Aww <3 Cudowny rozdział. Idealne zwieńczenie wieczoru :D Te wszystkie opisy, dialogi.. rozpływam się. Tak cholernie przyjemnie mi się go czytała, do tego niezwykła długość. Cieszę się, ze poświęciłaś dwa dni na jego napisanie, bo wyszło ci wspaniale, jak zawsze z resztą :P
    Jejku Niall był przeuroczy i wniósł do rozdziału takiej lekkości. Dan jak zwykle przyjaciółka od plot i to jest w niej niesamowite. Zawsze znajdują chwilę, żeby porozmawiać :D
    Harry zachowuję się naprawdę wspaniale. Tak jak powinien. Rozumiem jednak, że zwinął się tak szybko. El.. No właśnie a przechodząc do brunetki, to trochę mi jej szkoda. Widać, ze zależy jej na Lou, a on ma ją za siostrę. Ciekawe jak ułożą się jej relację z Mer.
    No właśnie nasza Mer. Jejku jej kontakt z córką jest niezwykły! I ta jej reakcja na telefon Louisa <3 Cudo. Loumer się rozkręca!
    Mam tylko nadzieje, ze z powodu obecności Mer i Louise Tommo strzeli dużo bramek :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
    ily <3

    Ps. Też lubię Ekipę xd

    OdpowiedzUsuń
  2. ahhhh jak ja sie męczyłam kiedy czytałam ten rozdział! w jednej karcie opowiadanie a w drugiej informacje które musze sie na jt nauczyć ;/ skakalam tak z karty na karte bo nie mogłam sb opuścić ani tego ani tego (choć zdecydowaną przyjemnością było czytanie Twojego ff!) no ale w końcu! eureka! przeczytałam, doczołgałam się, podpełzałam i mogę skomentować :D

    noooo a więęcc: przepraszam ale nie podobało mi się :( jestem kompletnie zawiedziona i rozczarowana. myślałam ze stać Cię na więcej...

    stać Cię na więcej opisywania Loumera!!!! :D Jezusiu oni są tacy kochani!!! on ją zaprosił na mecz!!!!!! poprostu sakczę z radości!!!!! aaaa! *.* juz zaczynaj pisać nexta żebyś szybko sie z nim uporała i dodała! najlepiej jeszcze dzisiaj! haha (nie nom nie bd Cie męczyć) im wiecej czytam tym bardziej się zakochujęę!! dziewczyno! jak ty piszesz wgl!! to poprostu szok i godne podziwu!!!! chyba zgłoszę do kuratorium żeby w polskich szkołach jako lektury były twoje ff!!!!!!!! JESTEŚ NAJLEPSZA

    dzisiejszy komentarz opiera sie bardziej na komplementowaniu Ciebie niż mojej opini na temat rozdziału (mam nadzieję ze tej "krytyki" na początku nie wzięłaś na poważnie ;) jak ja bym wgl śmiała Cię krytykować?! chyba ksiądz u spowiedzi by mi tego nie przebaczył O.o)

    no także tegoooooo ah! bardzo podoba mi sie postawa Els ze nie wtrąca się w sprawy Loumer'a jak i to że Hazza próbuje układać sobie życie! to jest zdecydowanie na plus! ogólnie ten rozdział jest taki lajtowy = boski *.*

    nom tom dom napisaniam :**
    @WTuszynska
    PS. hahahah nie no już kompletnie staciłam "talent" do pisania komentarzy... xd musisz się chyba jeszcze pomęczyć chwilę (oby jak najkrócej z resztą) z takim stylem mojego komentowania ;/ no nw co sie ze mną dzieje hahah przepraszam jeszcze raz <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuuudo <3 Jeden z najlepszych Twoich rozdziałów <3 Loumer <3 awww <3 jak o nich czytam to się rozpływam <3 Zaprosił Mer i Lu na mecz *.* pewnie strzeli bramki lub też będzie rozproszony <3 xD Danielle i Mer takie powinny być przyjaciółki <3 Niall ja go uwielbiam *.* jak go opisujesz to jest taki sympatyczny <3 Harry dobrze się wczuwa w rolę ojca ;) Louis chce pomóc El,po prostu prawdziwy przyjaciel <3 Poprawiłaś mi humor ,dzięki rozdziałowi mam uśmiech na twarzy i już nie płaczę...Dziękuję i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok, wyspana i po praktykach, mogę w końcu skomentować rozdział. Coś jeszcze pamiętałam z wczoraj, ale dla świętego spokoju, przeczytałam jeszcze raz xx

    Wiesz, to nie jest wcale zły pomysł, żeby Mer zapisała małą do jakieś drużyny. Niech w wolnych chwilach zajmuje się tym co naprawdę lubi :) Poza tym wtedy Loumer zdobędą więcej czasu, żeby się spotkać, porozmawiać i w ogóle. A może Lou ją coś poduczy, da kilka wskazówek? :) W końcu to jej ulubieniec.

    Gdy dotarłam do momentu, kiedy rozmawiali ze sobą przez telefon, nie sądziłam, że tak bardzo będę tęsknić za Lou. Haha, boże, chyba za bardzo się już do nich przywiązałam. Czy to jest normalne?
    Ach i będzie mecz.
    Oby Mer i El nawiązały jakiś dobry kontakt, bez scen zazdrości czy coś :)

    Wszystko wyszło Ci idealnie <3
    KC!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że od ostatniego rozdziału tutaj minęły lata świetlne, dlatego tym bardziej cieszę się, że w końcu pojawił się nowy :)
    Mówiłam już, że uwielbiam Twoją Danielle? W realnym życiu też mam do niej wielki sentyment, ponieważ przy niej Liam był taki... no sama nie wiem, jak to nazwać, był Liamem, którego uwielbiałam. Nie znaczy, że teraz jest zły, nie, nie. Po prostu... miała na niego bardzo dobry wpływ. I mam nadzieję, że Danielle zaprzyjaźni się z Mer na dobre, co widać już teraz. Spodziewam się jakiejś fajnej, zbiorowej imprezy :D Ciągle prześladuje mnie wrażenie, że tutaj kontynuujesz losy Lanielle z MTF, nie wiem, dlaczego :D
    I Niall, też jest super, dokładnie taki, jak go sobie wyobrażam. Mega sympatyczny i stylowo ubrany. Nie wiem, czemu, ale rola właściciela kawiarni i ta jego bezpośredniość idealnie pasują do atmosfery opowiadania :)
    No i Harry <3 Może mam problem, ale nie jest mi trudno wyobrazić go sobie w roli ojca, oj nie :D Ciekawa jestem, jak naprawdę do tego podchodzi, czy to tylko chwilowy kaprys, czy naprawdę zależy mu na Louise i będzie próbował nawiązać z nią dobry kontakt. Nie mogę się doczekać reakcji dziewczynki, gdy dowie się prawdy :)
    Zazdrosny Lou-Lou, hahahaah :D Nie ma to jak telefon w środku nocy, tylko po to, żeby zapytać, jak tam :D Mam nadzieję, że ich relacji nie zepsuje fakt ojcostwa Stylesa i to, że chcąc, nie chcąc, spędza on czas również z Mer... A Eleanor jest słodka, kocham tę dziewczynę, oddałam jej swoje serce <3
    Pisz dalej, bo jestem tragicznie ciekawa, jak się ułoży ten mecz i moment, w którym dziewczyny się poznają :) Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Błogosławie fakt, że mam wi-fi w szkole :D siedzenie na chemii i czytanie twojego opowiadania to zdecydowanie to co lubię :)

    Danielle i Niall tak wspaniale dopełniają opowiadanie. Jeju fragmenty z nimi ją przecudowne <3
    A te z Harry'ym jeszcze bardziej! Ciekawa jestem z kim się umówił. No i czy i ona pojawi się na meczu Lou. To dopiero byłby galimatias haha :P
    Hazza coraz lepiej dogaduje się z młodą. Urocze. Fajny byłby z niego "niedzielny Tatuś", bo takim na całą dobe to raczej Lou będzie, prawda ? ;)

    Słodka rozmowa i ta zazdrość haha uwielbiam<3
    A jeszcze ten moment z El. Jezuuu *_* jak ja uwielbiam tą dziewczynę :) Nie ma możliwości, żeby Mer jej nie polubiła :)

    Ile razy można powtarzać, że uwielbiam to opowiadanie? A no tak długo jak będzie trwać + wieczność :*

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAM TO OPOWIADANIE JEST INNE I CIEKAWE ;) PISZ DALEJ <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie Ola <3 - @theasiashow_xx

    OdpowiedzUsuń
  9. wróciłam ;*
    Dlaczego Lou i Mer muszą być tacy skomplikowani ! Stanowczo za dużo myślą.

    Wyczuwam romansikk z Niallerem. Jeszcze nie wiem kto z kim gdzie i jak, ale ja to widzę tak. Niall i Mer. Harry i Louis.

    Elcia jest tu mega urocza. Ciężko jej nie polubić . Znajdź jej jakiegoś najlepszego faceta i byle nie Louisa <3 Bo Lou jest zajęty przez Harolda !
    Jak Mer wspomniała o Harrym to Lou był zazdrosny ..ale nie o MER CZY TAM LOUISE tylko o HAROLDA.
    Te moje domysły są szalone :D
    Idę spać bo wszędzie Larrego widzę :o

    xx

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy