Autorka: Dobry wieczór.
Jest oto nowy rozdział. Dwa dni, prawie, go pisałam. Miałam lekkie ściny, ale
efekt końcowy nie najgorszy, prawda? Nie mam pojęcia, kiedy dodam kolejny, ale
mam w planach napisanie go już jutro, albo nawet zaraz zacznę to robić.
Wiecie cooo? Nie
mogę się doczekać nowego sezonu Ekipy z Newcastle! Awww, to już za półtorej
godziny! Taaak, wiem, zbyt się jaram, ale uwielbiam <3
Tak więc, życzę
wam miłego tygodnia w szkole. Nie rozpraszajcie się na zajęciach czytaniem ff
(jak jaaa) ani tt (jak jaaa), ani tumblr’em (jak jaa) i dałam właśnie zły
przykład moim czytelniczkom. Ech, haha.
Piszcie swoje
opinie w komentarzach. To ważne. Baaaaaj x
Londyn, 2013
Jak to bywa w środku jesiennych dni,
pogoda nie rozpieszczała londyńczyków. Ciemne chmury zawładnęły niebem nad Big
Benem, a pojedyncze krople deszczu skapywały leniwie na twarze mieszkańców.
Była pora lunchu, a Margaret ten czas spędzała w Pepper Mint wraz z żoną
swojego szefa. Danielle sama zaproponowała, by dziewczyny spędziły ten czas
razem, a Mer wydawało się, że ma wiele pretekstów ku temu, by zaprzyjaźnić się
z brunetką. Poza towarzystwem Hannah, z którą spędza czas w hotelu, nie miała żadnych
bliższych znajomych. Nie wliczając oczywiście Louis’a, ale to inna sprawa.
Padolsky czekała na swoją towarzyszkę, która poszła
do łazienki. Sama bawiła się z nudów łyżeczką w swojej filiżance z kawą.
Musiała przyznać, iż lokal ten był na
swój sposób bardzo przytulny i pomimo braku kobiecej ręki w nim, można było się
przyzwyczaić do śmiechu Niall’a za ladą oraz rozmowy młodych dziewczyn kilka
stolików dalej.
Samo to, że była tutaj niedawno z Tomlinson,
sprawiało, iż uśmiech pojawił się na jej ustach. To był miło spędzony czas z
chłopakiem, który wydawał się jej być idealnym. Aż za bardzo, tak nierealnie
doskonałym. Mimowolnie jej palce powędrowały na jej usta, przypominając sobie
pełne namiętności pocałunki, których w pewien sposób była inicjatorką. Niewątpliwie
były to bardzo przyjemne chwile. Nie znała go za długo, jednak czuła, iż może
mu ufać, czego zwykle nie robiła ot tak. Nie była zbyt ufną osobą.
- Hej, hej. – przed brunetką usiadł farbowany
blondyn, kładąc na stoliku dwa talerzyki z szarlotką. Uśmiech, który gościł na
ustach chłopaka był bardzo wesoły. Niall ubrany był w czerwony sweterek, trochę
większy, albo rozciągnięty oraz czarne spodnie. Prezentował się naprawdę
znakomicie i pomimo dużych dochodów, jakie dostarczała mu kawiarnia, nie wywyższał
się tym. Był jednym z najnormalniejszych chłopców, jakie dane było spotkać
komukolwiek. – Koleżanka zniknęła?
Mer uniosła swój wzrok na blondyna, który badawczo
się jej przyglądał. Mimo tego, że spotkała go może z trzy razy, wydawał się jej
być bardzo sympatyczny. A skoro pracował w Pepper Mint, ba, był tutaj szefem,
bardzo lubianym przez innych, nie było ani jednej wątpliwości, iż właśnie
traktował wszystkich na równi.
- Poszła do łazienki. – odpowiedziała,
odwzajemniając uśmiech – Co słychać u twojego brata?
Horan westchnął cicho.
- Ethan cały czas gra na komputerze i nie przestaje
wkurzać. Tak jak każdy młodszy brat. A jak trzyma się twoja córka?
Margaret pomyślała, iż Niall musiał być dość
bezpośrednim chłopakiem, skoro nie bał się powiedzieć tego na głos. Inni
obawialiby się reakcji swojej rozmówczyni, ale nie on. Nie było może po nim
tego widać, jednak starał się być pewny siebie.
- Dobrze. Ciągle mi marudzi o tym, bym ją zapisała
do jakieś drużyny piłkarskiej, ale sama już nie wiem..
Odkąd Louise poznała Louis’a Tomlinson’a, nie
przestała, na każdym możliwym kroku pokazywać swojej mamie, iż bardzo jej
zależy na tym, by grać w piłkę. Mer już sama nie wiedziała, co z tym zrobić,
ponieważ nie miała czasu, by zawozić córkę na takie zajęcia.
- To zrób to. – wzruszył ramionami chłopak, a
brunetka wywróciła teatralnie oczami.
W tamtym momencie przy ich stoliku pojawiła się
Danielle, która posłała Niall’owi ciepły uśmiech. Dziewczyna kojarzyła go z
kawiarni oraz pamiętała, że ten przyjaźnił się z Louis’em.
- O czym gadacie? – usiadła na wolnym krześle między
dwójką znajomych i oparła swoją głowę na rękach, które znajdowały się na stole.
Jej kręcone włosy były wyprostowane, a delikatnie złote końcówki opadały na jej
ramiona. Miała na sobie białą, elegancką bluzeczkę z ćwiekami oraz bordowe
leginsy, które bardzo lubiła. Czekoladowe botki na płaskiej podeszwie,
doskonale zgrywały się z resztą kompletu.
- Obgadujemy cię. – odparła z uśmiechem Mer, a
Danielle zmarszczyła brwi w zdziwieniu – Żartowałam. Tak sobie gadamy.
Payne pokiwała głową, nie spuszczając wzroku ze
swojej towarzyszki. Niall przeprosił dziewczyny i odszedł za ladę, gdzie zaczął
obsługiwać klientów. Gdy tylko chłopak zniknął, Danielle przejęła talerzyk z
szarlotką z jego miejsca i zagłębiła łyżeczkę w jego fakturze, a następnie
wzięła do ust jej zawartość.
Margaret spróbowała swojego kawałka ciasta, który
całkowicie zawładnął jej kubeczkami smakowymi. Jeszcze nigdy w życiu nie jadła
czegoś równie dobrego. Koniecznie, musiała dowiedzieć się, jaki był przepis na
tę szarlotkę.
- Jak minęła rozmowa z Louis’em? – zagadnęła
Danielle.
Brunetka przygryzła wargę, zastanawiając się, ile
powiedzieć Peazer z tego, co działo się u niej w domu.
- Zrozumiał i… - zawahała się – został na noc.
Dani przerwała na chwilę konsumpcję swojego ciastka
i przyjrzała się Mer.
- Ale nic się nie wydarzyło. Poza tym, że się
całowaliśmy kilka razy.
- Wiesz, wolę nie wiedzieć więcej. – przerwała jej
nauczycielka. – A co z Harry’m?
- Nic. – odparła Padolsky – Chce być w życiu Louise,
to będzie. Mam tylko nadzieję, że nie ucieknie przy najmniejszym problemie.
- Dlaczego miałby to zrobić? – zdziwiła się
Danielle.
Mer wzruszyła ramionami.
Margaret miała ten dzień wolny od pracy, więc
postanowiła go wykorzystać w jak najlepszy sposób i spędzić ze swoją córką
czas. Zrobiła jej ulubioną potrawę, czyli, czemu tutaj się dziwić, pizzę. Nie
bawiła się w zamawianie jej z pizzerii. Chciała, by Louise spróbowała czegoś,
czego jeszcze nie miała okazji zasmakować.
Brunetka wyjęła pizzę z piekarnika i położyła
blaszkę z potrawą na drewnianej deseczce, a następnie postawiła na stoliku dwa talerze,
szklanki, sok pomarańczowy oraz ketchup.
Tyle pracy tylko dlatego, że kochała swoją córeczkę i chciała jej wynagrodzić
tak krótki czas, gdy mogą się widywać. Z resztą, Louise pół dnia spędza w
szkole, a Mer w pracy. Potem dochodzi jeszcze więcej pracy i pracy. Chociaż
ostatnimi czasy, Margaret coraz częściej jest w domu.
- Wróciliśmy! – usłyszała z przedpokoju głos
Harry’ego, który sam się zaoferował, iż odbierze małą ze szkoły. Louise znała
go jako dawnego kolegę jej mamy, więc nie zadawała żadnych pytań, mimo tego, że
Mer nie utrzymywała kontaktów z liceum. Kiedy brunetka oparła się o ścianę i
spojrzała na Styles’a, pomagającego ich córce zdjąć kurtkę.
- Mamo, nawet nie wiesz, jak się cieszę! Ethan
powiedział, że zaprasza mnie na swoje urodziny w sobotę. Mogę iść? Proooszę,
proszę, proszę, proszę!
Brunetka kucnęła przed siedmiolatką i pocałowała ją
w czoło, po czym spojrzała w zielone oczy, w których błyszczały te urocze
iskierki.
- Pomyślimy nad tym, skarbie. – odparła – Idź umyj
ręce, bo obiad już na ciebie czeka.
Louise pobiegła do łazienki, a Margaret wstała i
uśmiechnęła się do Harry’ego.
- I co? Podoba ci się bycie tatusiem? – Padolsky
rzuciła do chłopaka.
- Lu jest niesamowita, ale dużo mówi.
- A to dziwne. – zaśmiała się Mer – Myślę, że cię
polubiła.
Styles podrapał się po karku, nerwowo zerkając na
brunetkę.
- Tak myślisz? – zapytał chłopak.
- Yhym. Tylko pamiętaj, że jeśli dziecko raz ci
zaufa, to gdy ją zranisz w jakikolwiek sposób, to będzie ci gorzej odbudować
zaufanie niż u dorosłej osoby.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Żebyś wiedział, Harry. To jest ważne. –
odpowiedziała poważnie brunetka – Zostaniesz na obiedzie?
Styles poprawił swój płaszcz, po czym pokręcił
przecząco głową.
- Nie mogę. Umówiłem się już z koleżanką i nie mogę
tego odwołać.
- W porządku. Przecież nie musisz za każdym razem
się zgadzać. – uśmiechnęła się do niego Mer – Każde z nas ma swoje własne
życie.
Chłopak przytaknął, łapiąc za klamkę od drzwi.
- Do zobaczenia. – uniósł kąciki ust ku górze,
dzięki czemu w jego policzkach ukazały się dołeczki.
- Cześć. – po tych słowach, Margaret poszła do
kuchni i wraz z Louise zjadła obiad.
Wieczór był zazwyczaj najspokojniejszą porą. Lulu
już spała, a Mer siedziała w swoim fotelu i czytała Pretty Little Liares. Jedną ze swoich ulubionych książek. Zawsze,
gdy zajmowała się swoją lekturą, czuła się jakby brała udział w akcji, jaka ma
w niej miejsce.
Kiedy miała przewracać na następną stronę, poczuła
się zmęczona, więc odłożyła książkę na stolik i powolnym krokiem podążyła do
swojej sypialni, po drodze gasząc światło w salonie i wyłączając telewizor.
Zdążyła się już umyć, więc jedyną rzeczą, jaką musiała zrobić, to wyszczotkować
zęby. Po kilku minutach wyszła z łazienki i położyła się w swoim łóżku,
uprzednio sprawdzając, czy jej córka już śpi.
Mer przez chwilę nie mogła zasnąć, a powodem tego
były myśli, wciąż krążące wokół jednej osoby. Przez cały dzień nie pisali do
siebie, ani nie dzwonili. Po prostu cisza. Brunetka przewróciła się na lewy bok
i sięgnęła po swój telefon. Ujrzała na nim jedną wiadomość. Od Louis’a.
Natychmiast ją odczytała.
OD: LOUIS
TOMLINSON
Śpisz?
Uśmiechnęła się do siebie, wystukując krótkie „nie”
na klawiaturze swojej komórki. Nie minęło kilka sekund, a na wyświetlaczu
ukazał się numer Lou i informacja, iż chłopak dzwoni do dziewczyny. Margaret
policzyła do trzech i odebrała.
- Hej, Mer.
– usłyszała ściszony głos szatyna – Tak
późno, a ty jeszcze nie śpisz?
Brunetka uśmiechnęła się do siebie.
- Hej. Jest przecież dopiero… - odsunęła od swojego
ucha komórkę i zerknęła na godzinę – Po pierwszej. Och.
Tommo zaśmiał się pod nosem.
- Jak ci minął
dzień? – zainteresował się chłopak.
Mer przez chwilę pomyślała nad jego pytaniem i
cofnęła się w czasie o parę godzin, przypominając sobie, co takiego robiła.
- Normalnie. Widziałam się z Danielle, zamieniłam
parę zdań z Niall’em i Harry’m. Nic szczególnego. A tobie? – odpowiedziała
jakby nigdy nic brunetka, drapiąc się po szyi.
- Z Harry’m?
- No tak. Pojechał po Louise do szkoły. Sam chciał,
więc nie mogłam mu tego zabronić.
- Aha.
- Jak spędziłeś dzień? – zainteresowała się
brunetka, uświadamiając sobie, iż chłopak jeszcze nie odpowiedział na jej
pytanie. W jego reakcji na to, że spotkała się z Harry’m, wyłapała jakby nutkę
zazdrości, jednak zwykle nie była zbyt dobra w rozpoznawaniu emocji u innych
ludzi. Ba, ledwo sobie radziła w ‘segregowaniu’ swoich!
- Um, miałem
trening. Wiesz jutro wieczorem mamy mecz… - zaczął szatyn, niepewnie mrużąc
oczy - Przyjdziesz? Z Lu?
Mer w środku skakała z radości, iż właśnie Tommo
zaprosił ją na tak ważne wydarzenie w jego życiu. Nie mogła sobie wyobrazić
lepszej perspektywy spędzenia dnia, niż patrzenie na Louis’a, który był w swoim
żywiole.
- Jeśli tylko strzelisz zwycięskiego gola, to z
przyjemnością przyjdziemy. – brunetka uśmiechnęła się do słuchawki.
- Przyjadę
około 12, by dać wam bilety. – stwierdził Louis.
- Okej. To do zobaczenia jutro.
- To jutra,
Maggie. Dobranoc.
- Pa. – powiedziała jeszcze Mer, po czym usłyszała
chichot po drugiej stronie linii – Ty się rozłącz pierwszy.
- Tęskniłem za
twoim śmiechem, M. – Tomlinson wesoło się zaśmiał.
- Przecież widzieliśmy się rano, Lou.
- A już jest
wpół do drugiej, w nocy.
- Idź spać, Tomlinson, bo jak jutro przegrasz, to
będzie niemiło. – pogroziła mu Mer, jednak zamiast groźby wyszedł jej szereg
niepoprawnych wyrazów, które ledwo ułożyły się w zdanie, poprzez śmiech.
- Słodkich
snów.
- Tobie też, Lou. Dobranoc. – tym razem to brunetka
zakończyła połączenie i odłożyła swój telefon na szafkę nocną, uprzednio
ustawiając w nim budzik na 9 rano. Wtuliła się w poduszkę i powoli odpłynęła w
krainę snów.
Natomiast Louis, jeszcze przez kilka sekund
wpatrywał się w ekran swojego iPhone’a jakby za chwilkę Margaret miała ponownie
do niego zadzwonić i powiedzieć mu choćby głupie ‘cześć’. Tak, bardzo mu zależało
na tej dziewczynie, ale zdawał sobie sprawę z tego, iż powrót Eleanor do jego
życia może niemało namieszać. Nie mógł powiedzieć, że kochał Margaret, ponieważ
było jeszcze za wcześnie, ale mógł stwierdzić, iż między nimi było jakieś
silne, kreujące się uczucie. A Eleanor kochał, ale miłością brata do siostry. Nie
chciałby nigdy wybierać pomiędzy tą dwójką kobiet, gdyż obie były dla niego
bardzo ważne.
- Louis, wszystko okej? – z zamyślenia wyrwała go
Calder, która opierała się o framugę drzwi, od pokoju piłkarza. Dobrze wiedział,
że przenocowanie El u niego w penthousie było bardzo ryzykowne, dlatego, iż Mer
pracowała w Grand Payne Hotel i teoretycznie każdy, kto widział Eleanor w
towarzystwie Louis’a, w recepcji mógł sobie coś dopowiedzieć.
- Tak. Jest okej. – powiedział cicho szatyn,
siadając na swoim łóżku i spoglądając na przyjaciółkę. Miała na sobie dresowe
spodnie oraz czarną bokserkę. Jej brązowe włosy były spięte na czubku głowy,
dzięki czemu piwne oczy dziewczyny były lepiej widoczne.
Calder słyszała co nieco o mniemanym, nowym związku
Louis’a, jednak nie usłyszała od niego żadnego potwierdzenia. Choć bardzo
chciała, by znowu byli razem – nie mogła mu tego zrobić. Doskonale wiedziała,
iż chłopak nie odwzajemnia jej uczuć. Nie w taki sposób, jak ona kocha jego, w
każdym razie. Nie znała tej całej ‘nowej dziewczyny’ swojego przyjaciela, ale
skoro tak bardzo mu na niej zależało – serce by jej pękło na miliony
kawałeczków, gdyby miała zniszczyć ich relacje. Nie należała do osób, które
cieszą się krzywdą innych.
- Jutro gram mecz, ważny mecz. – ciszę przerwał Lou –
Chodź ze mną. Będzie Harry, Niall…
- I twoja dziewczyna. – dokończyła za niego
brunetka, a chłopak nie wiedział, co ma odpowiedzieć – Nie chcę, aby myślała, że-
- Eleanor. – Tommo nie przerywał kontaktu wzrokowego
z dziewczyną, kiedy wstał z łóżka i stanął naprzeciwko niej. – Margaret jest wspaniała
i na pewno się polubicie. Proszę, pozwól mi spędzić z wami trochę czasu.
- I tak będziesz na boisku, więc to, co powiedziałeś
nie ma sensu.
- Czepiasz się. – wywrócił oczami szatyn, a brunetka
wzruszyła ramionami. Oboje lubili takie rozmowy. Niczemu niewinne pogawędki. –
Proszę?
- Jeśli obiecasz, że nie będziesz się wtrącał w
sprawę z Troy’em.
Louis nie do końca ją zrozumiał. W końcu była jego
przyjaciółką, a przyjaciele sobie pomagają. Skoro jeszcze do tego dochodziło
życie Harry’ego, równie mocno zamieszanego w tę całą ‘zabawę’, to Tomlinson nie
miał zamiaru porzucać przyjaciół w potrzebie.
- Obiecaj. – naciskała brunetka, patrząc chłopakowi
w oczy.
Tommo się poddał.
- Okej. – wymamrotał pod nosem.
Usta Eleanor wykrzywiły się w triumfalnym uśmiechu,
a następnie zbliżyła się do swojego przyjaciela i pocałowała go w prawy policzek.
- Pójdę na mecz, ale nadal twierdzę, że twojej
dziewczynie to się nie spodoba.
- Mer nie jest moją dziewczyną. – powiedział,
zgodnie z prawdą szatyn, drapiąc się po karku.
- Ale
chciałbyś, by nią była. – podsumowała krótko Calder i zniknęła w salonie
penthouse’a, który należał tymczasowo do Louis’a. – Dobranoc, LouLou.
Piłkarz tylko jęknął przeciągle i opadł na łóżko. Eleanor
została tylko na tę jedną noc, ale i tak spała na sofie. Razem z Harry’m
postanowili, że zajmą się sprawą Bennett’a zaraz po meczu Louis’a. Osobiście
miał być wyłączony z działań, jakie podejmą, jednak chciał uczestniczyć w
planowaniu ich. Podobnie jak Niall. Blondyn uważał Styles’a za swojego
najlepszego przyjaciela, co działało w obie strony, więc Harry kategorycznie
zabronił Irlandczykowi jakiegokolwiek mieszania się w ich sprawy. Eleanor nie
chciała nawet współpracować ze Styles’em, ale ten się uparł, więc cokolwiek by
nie wymyślili – i tak wszystko będzie jakoś powiązane z Louis’em i Niall’em.
- El? – zapytał jeszcze Tomlinson, kiedy ujrzał
zapaloną lampkę nocną w salonie. Dziewczyna mruknęła ciche „tak?”, więc szatyn
kontynuował – Nie lubię jak mówi się do mnie „LouLou”.
Z pomieszczenia obok usłyszeć można było chichot
brunetki. Pierwszy raz, od ich spotkania – szczery.
- Wiem o tym.
– odparła wesoło.
No i jestem! I do tego jestem zachwycona! Aww <3 Cudowny rozdział. Idealne zwieńczenie wieczoru :D Te wszystkie opisy, dialogi.. rozpływam się. Tak cholernie przyjemnie mi się go czytała, do tego niezwykła długość. Cieszę się, ze poświęciłaś dwa dni na jego napisanie, bo wyszło ci wspaniale, jak zawsze z resztą :P
OdpowiedzUsuńJejku Niall był przeuroczy i wniósł do rozdziału takiej lekkości. Dan jak zwykle przyjaciółka od plot i to jest w niej niesamowite. Zawsze znajdują chwilę, żeby porozmawiać :D
Harry zachowuję się naprawdę wspaniale. Tak jak powinien. Rozumiem jednak, że zwinął się tak szybko. El.. No właśnie a przechodząc do brunetki, to trochę mi jej szkoda. Widać, ze zależy jej na Lou, a on ma ją za siostrę. Ciekawe jak ułożą się jej relację z Mer.
No właśnie nasza Mer. Jejku jej kontakt z córką jest niezwykły! I ta jej reakcja na telefon Louisa <3 Cudo. Loumer się rozkręca!
Mam tylko nadzieje, ze z powodu obecności Mer i Louise Tommo strzeli dużo bramek :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
ily <3
Ps. Też lubię Ekipę xd
ahhhh jak ja sie męczyłam kiedy czytałam ten rozdział! w jednej karcie opowiadanie a w drugiej informacje które musze sie na jt nauczyć ;/ skakalam tak z karty na karte bo nie mogłam sb opuścić ani tego ani tego (choć zdecydowaną przyjemnością było czytanie Twojego ff!) no ale w końcu! eureka! przeczytałam, doczołgałam się, podpełzałam i mogę skomentować :D
OdpowiedzUsuńnoooo a więęcc: przepraszam ale nie podobało mi się :( jestem kompletnie zawiedziona i rozczarowana. myślałam ze stać Cię na więcej...
stać Cię na więcej opisywania Loumera!!!! :D Jezusiu oni są tacy kochani!!! on ją zaprosił na mecz!!!!!! poprostu sakczę z radości!!!!! aaaa! *.* juz zaczynaj pisać nexta żebyś szybko sie z nim uporała i dodała! najlepiej jeszcze dzisiaj! haha (nie nom nie bd Cie męczyć) im wiecej czytam tym bardziej się zakochujęę!! dziewczyno! jak ty piszesz wgl!! to poprostu szok i godne podziwu!!!! chyba zgłoszę do kuratorium żeby w polskich szkołach jako lektury były twoje ff!!!!!!!! JESTEŚ NAJLEPSZA
dzisiejszy komentarz opiera sie bardziej na komplementowaniu Ciebie niż mojej opini na temat rozdziału (mam nadzieję ze tej "krytyki" na początku nie wzięłaś na poważnie ;) jak ja bym wgl śmiała Cię krytykować?! chyba ksiądz u spowiedzi by mi tego nie przebaczył O.o)
no także tegoooooo ah! bardzo podoba mi sie postawa Els ze nie wtrąca się w sprawy Loumer'a jak i to że Hazza próbuje układać sobie życie! to jest zdecydowanie na plus! ogólnie ten rozdział jest taki lajtowy = boski *.*
nom tom dom napisaniam :**
@WTuszynska
PS. hahahah nie no już kompletnie staciłam "talent" do pisania komentarzy... xd musisz się chyba jeszcze pomęczyć chwilę (oby jak najkrócej z resztą) z takim stylem mojego komentowania ;/ no nw co sie ze mną dzieje hahah przepraszam jeszcze raz <33
Cuuudo <3 Jeden z najlepszych Twoich rozdziałów <3 Loumer <3 awww <3 jak o nich czytam to się rozpływam <3 Zaprosił Mer i Lu na mecz *.* pewnie strzeli bramki lub też będzie rozproszony <3 xD Danielle i Mer takie powinny być przyjaciółki <3 Niall ja go uwielbiam *.* jak go opisujesz to jest taki sympatyczny <3 Harry dobrze się wczuwa w rolę ojca ;) Louis chce pomóc El,po prostu prawdziwy przyjaciel <3 Poprawiłaś mi humor ,dzięki rozdziałowi mam uśmiech na twarzy i już nie płaczę...Dziękuję i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOk, wyspana i po praktykach, mogę w końcu skomentować rozdział. Coś jeszcze pamiętałam z wczoraj, ale dla świętego spokoju, przeczytałam jeszcze raz xx
OdpowiedzUsuńWiesz, to nie jest wcale zły pomysł, żeby Mer zapisała małą do jakieś drużyny. Niech w wolnych chwilach zajmuje się tym co naprawdę lubi :) Poza tym wtedy Loumer zdobędą więcej czasu, żeby się spotkać, porozmawiać i w ogóle. A może Lou ją coś poduczy, da kilka wskazówek? :) W końcu to jej ulubieniec.
Gdy dotarłam do momentu, kiedy rozmawiali ze sobą przez telefon, nie sądziłam, że tak bardzo będę tęsknić za Lou. Haha, boże, chyba za bardzo się już do nich przywiązałam. Czy to jest normalne?
Ach i będzie mecz.
Oby Mer i El nawiązały jakiś dobry kontakt, bez scen zazdrości czy coś :)
Wszystko wyszło Ci idealnie <3
KC!
świetny < 3
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że od ostatniego rozdziału tutaj minęły lata świetlne, dlatego tym bardziej cieszę się, że w końcu pojawił się nowy :)
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że uwielbiam Twoją Danielle? W realnym życiu też mam do niej wielki sentyment, ponieważ przy niej Liam był taki... no sama nie wiem, jak to nazwać, był Liamem, którego uwielbiałam. Nie znaczy, że teraz jest zły, nie, nie. Po prostu... miała na niego bardzo dobry wpływ. I mam nadzieję, że Danielle zaprzyjaźni się z Mer na dobre, co widać już teraz. Spodziewam się jakiejś fajnej, zbiorowej imprezy :D Ciągle prześladuje mnie wrażenie, że tutaj kontynuujesz losy Lanielle z MTF, nie wiem, dlaczego :D
I Niall, też jest super, dokładnie taki, jak go sobie wyobrażam. Mega sympatyczny i stylowo ubrany. Nie wiem, czemu, ale rola właściciela kawiarni i ta jego bezpośredniość idealnie pasują do atmosfery opowiadania :)
No i Harry <3 Może mam problem, ale nie jest mi trudno wyobrazić go sobie w roli ojca, oj nie :D Ciekawa jestem, jak naprawdę do tego podchodzi, czy to tylko chwilowy kaprys, czy naprawdę zależy mu na Louise i będzie próbował nawiązać z nią dobry kontakt. Nie mogę się doczekać reakcji dziewczynki, gdy dowie się prawdy :)
Zazdrosny Lou-Lou, hahahaah :D Nie ma to jak telefon w środku nocy, tylko po to, żeby zapytać, jak tam :D Mam nadzieję, że ich relacji nie zepsuje fakt ojcostwa Stylesa i to, że chcąc, nie chcąc, spędza on czas również z Mer... A Eleanor jest słodka, kocham tę dziewczynę, oddałam jej swoje serce <3
Pisz dalej, bo jestem tragicznie ciekawa, jak się ułoży ten mecz i moment, w którym dziewczyny się poznają :) Kocham to opowiadanie <3
Błogosławie fakt, że mam wi-fi w szkole :D siedzenie na chemii i czytanie twojego opowiadania to zdecydowanie to co lubię :)
OdpowiedzUsuńDanielle i Niall tak wspaniale dopełniają opowiadanie. Jeju fragmenty z nimi ją przecudowne <3
A te z Harry'ym jeszcze bardziej! Ciekawa jestem z kim się umówił. No i czy i ona pojawi się na meczu Lou. To dopiero byłby galimatias haha :P
Hazza coraz lepiej dogaduje się z młodą. Urocze. Fajny byłby z niego "niedzielny Tatuś", bo takim na całą dobe to raczej Lou będzie, prawda ? ;)
Słodka rozmowa i ta zazdrość haha uwielbiam<3
A jeszcze ten moment z El. Jezuuu *_* jak ja uwielbiam tą dziewczynę :) Nie ma możliwości, żeby Mer jej nie polubiła :)
Ile razy można powtarzać, że uwielbiam to opowiadanie? A no tak długo jak będzie trwać + wieczność :*
KOCHAM TO OPOWIADANIE JEST INNE I CIEKAWE ;) PISZ DALEJ <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ola <3 - @theasiashow_xx
OdpowiedzUsuńwróciłam ;*
OdpowiedzUsuńDlaczego Lou i Mer muszą być tacy skomplikowani ! Stanowczo za dużo myślą.
Wyczuwam romansikk z Niallerem. Jeszcze nie wiem kto z kim gdzie i jak, ale ja to widzę tak. Niall i Mer. Harry i Louis.
Elcia jest tu mega urocza. Ciężko jej nie polubić . Znajdź jej jakiegoś najlepszego faceta i byle nie Louisa <3 Bo Lou jest zajęty przez Harolda !
Jak Mer wspomniała o Harrym to Lou był zazdrosny ..ale nie o MER CZY TAM LOUISE tylko o HAROLDA.
Te moje domysły są szalone :D
Idę spać bo wszędzie Larrego widzę :o
xx