piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział Trzydziesty Dziewiąty

Autorka: Trochę mi smutno, że z rozdziału na rozdział jest coraz mniej komentarzy... {napisałam to niepotrzebnie}
Najmocniej przepraszam Największą Shipperkę Barry  (Blair+Harry)
Wybaczcie mi też coraz to krótsze rozdziały, ale jakoś tak.. czuję, że mam wenę, a jednak nie potrafię ułożyć tego w logiczną całość. Chcę też, abyście wiedziały, iż  przed końcem wakacji mam w planach zakończyć to opowiadanie. Ale mam pewną koncepcję na coś nowego, całkowicie innego.:)


Londyn, 2014
W chwilach krytycznych - starasz się zapomnieć o tym, co jest bezpieczne, a co nie; twoim jedynym celem jest chęć obrony bliskich, cokolwiek by się nie wydarzyło.
Po opuszczeniu swojego mieszkania, Harry wsiadł do autobusu i pojechał do swojego przyjaciela. Było mu szkoda Gemmy i tego, w jaki sposób ją potraktował, jednak musiał jakoś ją od tego wszystkiego odciąć; w końcu była jego jedyną siostrą. Co jak co, ale nie chciał mieć więcej osób na sumieniu, bo właśnie w ten sposób się czuł; jakby zawodził nie tylko siebie, ale także innych. Co spotkało Louis'a za to, że wiedział coś o tej sprawie? Został usunięty z drogi. Przecież następną ofiarą mogła być Margaret, Louise albo Niall! Styles nie wybaczyłby sobie, gdyby któreś z nich zostało w jakikolwiek sposób zranione; w końcu to byli jego przyjaciele. Musiał za wszelką cenę odnaleźć swojego dalekiego kuzyna i się go pozbyć, raz na zawsze.
Harry zapukał do drzwi, gdzie mieszkał Niall... Nie, gdzie mieszkała Eleanor, a bardzo częstym gościem był Niall. Brytyjczyk sam nie wiedział, kiedy ich przyjaźń stała się czymś więcej. Może oni sami o tym nie wiedzieli? W końcu Horan niczym się nie chwalił, ale w zasadzie, nie należał do takich osób, które obnosiłyby się z tym, iż mają dziewczynę. Przynajmniej nie w takiej sytuacji. Styles musiał przyznać, że trochę mu się zrobiło przykro, kiedy dowiedział się o tym, że jego przyjaciel kręci z eks dziewczyną Louis'a. Nie ze względu na morale.. W tym przypadku chodziło o jego własne uczucia. Może i Brytyjczyk był na dwóch randkach z Blair, ale wiedział, iż na dłuższą metę nic by z tego nie było; policjantka była piękna, inteligentna i niezależna. Po kilku spotkaniach z nią, sam zauważył, że do siebie nie pasują.
- Harry? - z zamyślenia wyrwał go głos brunetki, która stanęła w drzwiach. Ubrana była w białą bluzkę z długim rękawem, a na to zarzucony miała beżowy, luźny sweter, plus jasne jeansy. Jej grzywka była spięta, a falowane włosy puszczone na plecy. Warto dodać, iż Eleanor należała do osób, które bardzo rzadko nadużywały makijażu. - Wejdź.
Na słowa swojej przyjaciółki, wszedł do mieszkania, rozwiązując szalik z szyi i zdejmując płaszcz. Dziewczyna zamknęła za nimi drzwi na klucz i zaprosiła go do salonu, gdzie także siedział Niall, pijąc piwo. Kiedy zauważył swojego kumpla, był odrobinę zaskoczony, ponieważ Harry miał spędzić ten wieczór z siostrą, sam tak wiele razy podkreślał.
- Chcesz coś do picia? - Calder przyjrzała się mu uważnie, jednak ten pokiwał tylko przecząco głową - Stało się coś? - zapytała z troską w głosie brunetka, siadając na krawędzi sofy.
- Przez nas, niewinny człowiek siedzi w więzieniu. - mruknął Styles, patrząc to na blondyna, to na dziewczynę.
- Policja się tym zajmuje - zauważył Horan.
- Niall, doskonale wiesz, że Louis nie wyjdzie na wolność, dopóki nie udowodnią, że narkotyki zostały mu podrzucone, a żeby tak się stało, musieliby wpaść na trop Bennett'a.
Irlandczyk westchnął; wiedział, iż Harry miał rację.
- Nie mam nic do brata Mer, czy Blair, ale policja jest zbyt wolna. - dodał Styles, stojąc na środku salonu.
- Margaret też jest na skraju załamania. - mruknęła brunetka, opierając się o oparcie kanapy i zakładając ręce na piersi.
Chłopcy spojrzeli po sobie, a następnie przenieśli wzrok na Eleanor.
- To znaczy? - zapytał Harry.
- Ostatnio dziwnie się zachowuje, jakby.. sama nie wiem, jest zestresowana, no i dochodzi jeszcze to, że wylądowała w szpitalu.. - zaczęła dziewczyna.
- Bennett kilka razy przyszedł do szkoły Louise, podejrzane byłoby to, gdyby nie była zestresowana. - Brytyjczyk jak zwykle, zignorował zamartwiania się Calder.
- Nie, tutaj chodzi o coś innego. - szepnęła do siebie brunetka.
- Nie ważne, i tak nie możemy jej w to wciągnąć. - zauważył Harry - Musimy sprowokować Bennett'a, żeby wyszedł ze swojej kryjówki.
- A co potem? Jak chcesz w ogóle to zrobić? - zapytał Niall, odrobinę zdenerwowany.
Harry usiadł na fotelu, stojącym na przeciwko sofy i przez chwilę milczał.
- Czego chce Bennett? - rzucił, jednak żadne z jego przyjaciół mu nie odpowiedziało - Zemsty. Na nas. - tutaj spojrzał na Eleanor - Za coś, co według niego było zdradą.
Przez chwilę, w pomieszczeniu panowała cisza. Jedyne, co można było słyszeć to ściszony głos prezentera wiadomości, dochodzący z telewizji.
- Trzeba użyć elementu zaskoczenia. - dodał Harry.
- Chcesz się bawić w policjantów? - zaśmiał się Niall - Stary, nawet broni nie mamy. Nie wiemy, od czego zacząć, planu nawet nie mamy!
- Właściwie, to ja mam. - odparła Eleanor, a oczy chłopaków spoczęły na jej osobie - Musimy go zwabić, tak? A najodpowiedniejszym sposobem będzie przynęta.
Horan odłożył butelkę z piwem na stolik i oparł głowę na swoich rękach, umieszczonych na kolanach. Ten pomysł już mu się zaczynał nie podobać.
- A przynętą będzie...
- Harry albo ja. - odpowiedziała powoli dziewczyna.
- To czyste szaleństwo! - wybuchnął blondyn - Przecież on może was zabić!
- Nie zrobi tego, jeśli my będziemy szybsi. - wtrącił się Harry - Musimy tylko ściągnąć go w jakieś miejsce i w odpowiednim momencie zawiadomić gliny.
- Harry, to nie jest film! Tutaj naprawdę chodzi o wasze bezpieczeństwo. - zauważył Irlandczyk.
Styles się zaśmiał.
- Zachowujesz się jak przewrażliwiona kobieta. Niall, zluzuj. Nie będziemy do siebie strzelać ani ścigać się po całym Londynie.
- Okay - głos zabrała brunetka - A teraz szczegóły; w jaki sposób zwabić Bennett'a bez jego podejrzeń?
- Nie mam pojęcia. - westchnął Harry, opierając się o fotel.
Niall prychnął pod nosem, co zwróciło jego uwagę. Blondyn był pewny, że ten pomysł to najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszał, ale w końcu... Czego się nie robi dla przyjaciół?
- Narkotyki, nadal nimi handluje, prawda? - zapytał spokojnym już tonem chłopak, a Brytyjczyk skinął mu głową - W takim razie musicie poprosić go o dragi.
- Jesteś genialny. - uśmiechnęła się Eleanor. 
Dziewczynie na początku nie za bardzo podobał się plan złapania Troy'a na własną rękę, jednak nią także, w jakimś stopniu kierowała chęć zemsty. W końcu ten człowiek ją zgwałcił i pobił; nie mogła być wiecznie ofiarą.
Zostawało tylko zdobycie jakichkolwiek informacji, ewentualnej broni i telefonu do Bennett'a. Ach, i modlenie się, żeby plan zadziałał.


" - Louis, jestem w ciąży! Będziemy mieli dziecko!"
Piłkarz cały czas myślał o ostatnich słowach, jakie wypowiedziała jego dziewczyna zaraz przed końcem ich spotkania. Jeszcze w tamtym momencie chciał jej coś odpowiedzieć, cokolwiek, jednak ochroniarz był innego zdania i mimo wyrozumiałości, jaką okazywał Brytyjczykowi; mężczyzna musiał trzymać się zasad.
Gdyby nie jeden z ochroniarzy, Louis już dawno by padł. Może nie fizycznie, bo każdy, z kim się spotykał, z więźniów, traktował go jak powietrze, ale chłopak umierał psychicznie. Cały czas milczał, pogrążony we własnych myślach. Wyjątkiem był właśnie ten ochroniarz, z którym kilka razy zamienił parę nic nie znaczących zdań.
Chłopak leżał na cholernie niewygodnym łóżku, o ile tak można było nazwać stary materac położony na metalowym szkielecie, wpatrując się w sufit. Od półtorej tygodnia to było jedno z jego ulubionych zajęć; starał się wtedy myśleć o wszystkim, tylko nie o rzeczywistości. Za każdym razem, gdy wracał myślami do momentu, w którym Mer siedziała w pokoju widzeń, obraz wyrazu jej twarzy nie mógł opuścić jego głowy. Widział w jej oczach pewnego rodzaju radość, ulgę, ale także i troskę chwilami. Potem przypominał sobie, jaki piękny uśmiech miała jego dziewczyna i gdy czuł, że potrzebuje czegoś, co go tutaj będzie trzymać - to właśnie on. A wraz z nim, powracała do niego ta myśl; ta sama, która towarzyszy mu, kiedy idzie spać i gdy się budzi.
Będzie miał dziecko.
Będzie ojcem.
Odpowiedzialnym za czyjeś życie. Za kogoś.
- Tomlinson. Masz gościa. - poinformował go wysoki mężczyzna, otwierając drzwi od jego celi.
Louis zmarszczył brwi w zaskoczeniu, ponieważ przez najbliższą dobę nie spodziewał się nikogo. Prokuratura zabroniła w jego wypadku widzeń, a wyjątek stanowił tylko jego prawnik. No i Margaret. Jej nie oczekiwał, w żadnym wypadku. Widocznie Robert musiał coś wykombinować, żeby załatwić siostrze przepustkę.
- Tomlinson. - powtórzył ochroniarz, tyle że tym razem głębszym głosem - Wychodź, nie ma czasu.
- Ja mam go bardzo wiele. - mruknął pod nosem szatyn, jednak ochroniarz zdołał to usłyszeć i przewrócił oczami.
Piłkarz wstał ze swojego łóżka i przejechał dłonią po włosach, mając nadzieję, iż nie wygląda jak sto nieszczęść. Jak mógł wyglądać człowiek, który spędził prawie dwa tygodnie w więzieniu?
W obowiązkowym towarzystwie ochroniarza, Louis przeszedł do pokoju widzeń, gdzie czekało na niego dwóch gości. Jednego z nich znał, gdyż był to jego prawnik, jednak drugą osobę poznał dopiero po kilkunastu sekundach. Szatyn usiadł  na przeciwko nich i zlustrował wzrokiem kobietę; proste włosy opadały na jej ramiona, a brązowe tęczówki podkreślone były eyelinerem oraz tuszem do rzęs. Ubrana była w kremowy płaszcz, spod którego wystawał skrawek fioletowej bluzki.
- Danielle? - zapytał cicho chłopak, nie spuszczając spojrzenia z brunetki, ta tylko skinęła delikatnie głową.
- Cześć, Louis. - jej usta wygięły się w uśmiechu, kiedy położyła swoje dłonie na kolanach.
- Nie rozumiem... - piłkarz zmarszczył brwi, próbując ogarnąć zaistniałą sytuację.
Dlaczego żona jego przyjaciela przyszła... ba, dostała zgodę na odwiedzenie go w więzieniu?
- Jestem tutaj, ponieważ nie mogę patrzeć jak Mer popada w depresję. - odpowiedziała spokojnie Peazer, łapiąc kontakt wzrokowy z chłopakiem - A adwokat Chadwick nam pomoże.
- Przecież prokuratura nie-
- Wystarczy znaleźć dowody wskazujące na to, iż jest pan niewinny, panie Tomlinson. - przerwał mu prawnik - Wiem, że nie ma żadnych nagrań, zdjęć, czy też świadków, więc teoretycznie jest pan tutaj przetrzymywany bezpodstawnie.
Louis westchnął.
- Niech mi pan powie coś, czego nie wiem.
Chadwick wyjął z teczki plik dokumentów i położył je na stoliku. Szatyn nachylił się nad nimi i przyjrzał dokładnie, próbując rozszyfrować, co jest tam napisane, jednak zanim zdołał cokolwiek zrobić, ubiegł go obrońca.
- Żeby wyjść na wolność, trzeba zapłacić kaucję w wysokości.. - mecenas zerknął na sumę, napisaną w dokumentach - 100,000 funtów.
Tomlinson przełknął ślinę, kalkulując sobie wszystko w myślach. Jeśli jakimś cudem, udałoby mu się oczyścić z zarzutów, musiałby kupić wolność za sto tysięcy funtów. Oczywiście, to nie było tak, że nie miał tych pieniędzy; po prostu nie był przyzwyczajony do ich wydawania, przynajmniej w tak wielkich sumach.
- I tyle? Wpłacę pieniądze i jestem wolny? - zainteresował się piłkarz.
- Tymczasowo. - wtrąciła się Danielle - Do rozprawy.
- Można tak? - szatyn zaczynał powoli w to wątpić.
- Jeśli prokuratura się zgodzi, to tak. - odpowiedział prawnik.
- Musisz tylko podpisać dokumenty, które proszą o danie prawa do wpłacenia kaucji. - powiedziała spokojnie Payne, a w jej oczach, Louis dostrzegł desperację.
- Wniosek zostanie rozpatrzony jutro rano. - dodał Chadwick - Nie pozostaje panu nic innego jak mieć  nadzieję na to, iż prokuratura wyrazi zgodę, panie Tomlinson. Szanse na to są, nie twierdzę, że nie, ale zawsze trzeba się liczyć z-
- Przegraną, tak wiem. - wszedł mu w słowo piłkarz. Przez kilka minut pomieszczenie nie wypełnił żaden dźwięk ani głos, dopiero po dwóch minutach, Louis na nowo podjął rozmowę - Gdzie mam podpisać?
Wszystko było w rękach ludzi, którzy zarzucili mu zażywanie narkotyków; sterydów. Miał tylko nadzieję, iż byli oni na tyle wyrozumiali, by zaakceptować wniosek. W innym wypadku nie pozostawało mu nic innego  jak modlić się o to, żeby jakimś cudem oczyszczono go z zarzutów.
Miał teraz dwa priorytety; wyjść z więzienia, aby jego dziewczyna się nie załamała.
A drugi był prosty: nie zamierzał zostawiać Margaret samej w wychowywaniu ich dziecka.

13 komentarzy:

  1. Szkoda że Harry'emu nie wyjdzoe z Blair :(
    Lou jest przecież niewinny a plan Stylsa z Calder moze zadzialać ale nigdy nic nie wiadomo.
    Rozdział świetny, czekam na następny.
    //@flayalive

    OdpowiedzUsuń
  2. No i sie dzieje.
    Oby udalo sie im zwabic Benetta.
    A Louis zeby wyszedl z wiezienia i zeby Margaret sir uspokoila :)
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!!! Oby Lou wyszedł w końcu z więzienia. Szkoda, że Harry i Blairnie będą razem. Miałam nadzieję że im się uda. Jestem ciekawa czy uda im się złapać Benetta.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie , nie czemu Louis musi tak piekło - kariera zrujnowana, dziewczyna popada w depresję :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku cieszę się, że Dan zainterweniowała i stara się jakkolwiek pomóc w tym całym bagnie. Fajnie, że Louis wyjdzie chociaż na chwilę. Zawsze to sprawi, że poczują się z Mer jak dawniej i będą blisko siebie. Boję się tylko na jak długo się to uda i czy w ogóle się uda... ;c
    Porobiło się, nie powiem. Boję się też planu Hazzy, El i Nialla. Aż strach pomyśleć co oni zaplanują, ale po części to ich rozumiem. Czują się winni tego całego syfu i nie chcą siedzieć bezczynnie. Chyba każdy na ich miejscu chwytał się dowolnej możliwości. Całość pokazuje też, że Calder wreszcie zaczyna dochodzić do siebie. Ogromnie mnie to cieszy, bo widać, że zemsta lekko przysłania już w niej strach. Tylko co jest w tym wypadku gorsze? Nie mam zielonego pojęcia. Mam tylko nadzieje, że naprawdę nikomu nic się nie stanie. Oni po tym wszystkim zasłużyli na spokój.
    Jak przeczytałam, że będziesz pomału kończyć tę historię to się lekko załamałam, ale wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć, prawda? Dobrze, że chociaż pomysły w głowie nadal są i planujesz coś nowego <3 Nie mogę się już doczekać!
    Z niecierpliwością wyczekuję nowego rozdziału! Buźka :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie podoba mi się pomył Harry'ego, żeby na własną rękę załatwić Bennetta. Niall ma całkowitą rację, to nie jest jakiś cholerny film (tylko opowiadanie, w którym też wszystko jest możliwe, ale chyba rozumiesz dlaczego tak to przeżywam :D). Ale widocznie nie da się im już tego z głowy wybić, więc trzymam kciuki, żeby ta akcja jakoś się udała. Szczerze to już mam dość tego, ze cały czas martwią się o swoje życie, bo ten palant tak po prostu jest na wolności -.-
    Aw, Lou. Współczuję mu. Przesiedzieć tyle we więzieniu, jeszcze to spadło tak na niego nagle. No i Mer i ta ciąża. Jestem tylko pełna nadziei, że to wszystko zakończysz szczęśliwie :)

    KC xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojacie, no to się dzieje! Jestem ciekawa jak oni to wszystko zaplanują. Nie wiem dlaczego, ale wydaję mi się, że Bennett jest jednak sprytniejszy i nie wpadnie tak szybko w ich sidła. Takie złe przeczucia mam xd Biedny Louis. Na pewno wyjdzie teraz na wolność, ale nie wiadomo jak z tą rozprawą. Jestem ciekawa reakcji Mer jak go zobaczy. Aw, to będzie słodkie. Świetny rozdział. Pozdrawiam, Weronika :) x

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny, czekam na następny rozdział xo

    OdpowiedzUsuń
  9. nie miałam wifi tak cholernie długo musiałam czekać ale na serio opłacało sie rozdzial jest swietny ;);*

    OdpowiedzUsuń
  10. załamka... załamka, załamka, załamka ZAŁAMKA, ZA-ŁAM-KA!!! ;-; nie wierzę w to co czytam... nieeeeeee :'( jak to do siebie nie pasują? pasują! tylko jeszcze o tym nie wiedzą... aaaa :'( moje życie straciło chyba sens... co ja teraz pocznę, moje pary które shippowałam w opowiadaniach w 99% byli razem a teraz nie? :'( Olaaaaaa :( to cios w moje serce no ale, cza się wzionć w garść i iś dali...

    plan złapanie Bennet'a szczerze mi się nie podoba, popieram wątpliwości Niall'a, ten cały Troy jest niebezpieczny już się o tym przekonaiśmy nie raz a teraz co? teraz ryzykują własnym życiem... sama nie mam lepszego pomysłu jak się pozbyć tego typa ale pomysł Harry'ego i Els wcale mi nie przypadł do gustu :/ boję się o nich... aż boje się pomyśleć co by było gdyby ich plan się nie powiódł... aaaaaaa! ;-; życie w strachu i rozpaczy...
    ale jest też dobra wiadomoś mianowicie Louis może wrócić do domu do Mer z czego się baaaaaardzo cieszę bo Podolsky wychodzi z sibie a ani dla niej ani dla dziecka nie jest to zdrowe... oby prokuratura wyraziła zgodę na wypuszczenie Lou... 100,000 funtów... zawsze mnie śmieszyło prawo xd akurat teraz jest to ok, bo to Louis i on nie powinien siedzieć, ale gdyby jakiś kryminalista co już nie jedno ma na sumieniu zapłacił 100,000 to jest ok i on sbie wychodzi i rżnie kolejnych ludzi łotewa xd hah nie ważne, jakieś głupie przemyślenia xd wybacz Olu

    czekam na nexta, ily
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny, teraz Wszystko w Twoich rękach. :) czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy