niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział Trzydziesty Ósmy

Autorka: Proszę, a oto i wątek z Danielle PP. :) Może i nie wyszedł za dobrze, ale... jest. I trochę rodzeństwa .
Muszę Wam podziękować za to, że jesteście i czytacie to, co piszę, a zdaję sobie sprawę z tego, iż nie zawsze jest to doskonałe, czy też ciekawe... Po prostu dziękuję.
Wydaje mi się, że końcówka jest taka... dziwna, ale o to chodziło. Przecież każde rodzeństwo się kłóci. SERIO, KAŻDE.



Londyn, 2014
Życie Danielle i Liam'a odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni; narodziny dziecka sprawiły, iż młode małżeństwo zbliżyło się do siebie jeszcze bardziej, co dla wielu było powodem do podziwiania rodziców. Nauczycielka nie potrafiła oderwać wzroku od śpiącej Ivy, dopóki jej mąż nie wszedł do pokoju dziewczynki i nie objął swojej ukochanej, aby potem przenieść wzrok na malutką Payne, której widok wywoływał u niego jeden z tych najszczerszych uśmiechów. Dopiero potem, Danielle ulegała senności i pozwalała sobie na pójście spać.
Noce w mieszkaniu Payne'ów bywały trudne, ponieważ dziecko nie zawsze chciało grzecznie spać, chociażby do szóstej rano. Zazwyczaj o godzinie trzeciej, budził się Liam i doglądał swojej córeczki. Bardzo rzadko można było spotkać takiego mężczyznę, który bezproblemowo zarwałby nockę, aby móc wyręczyć swoją żonę w opiece nad dzieckiem. 
Tego dnia, Danielle dostała telefon od Margaret z zapytaniem, czy mogłyby się spotkać. Doskonale wiedziała, iż chłopak jej dobrej koleżanki został aresztowany - nie było chyba osoby, która nie słyszałaby o tym z mediów - więc zgodziła się na jej propozycję i zaprosiła do siebie na herbatę. W ostatnim czasie zdarzyło się wiele złego w otoczeniu Padolsky, a Peazer należała do osób, które dbały o swoich znajomych. Nie chciała, aby Mer czuła się zaniedbana tylko przez to, iż urodziło się jej dziecko.
Liam był w pracy, a to była doskonała okazja do tego, żeby spędzić przyjemne popołudnie z Margaret i malutką Ivy, śpiącą w pokoiku.
Przytulne mieszkanie Payne'ów odznaczało się swoją nietypowością; nie było tutaj drogich obrazów, czy też starych mebli wartych tysiące funtów. Przede wszystkim główną częścią wystroju były zdjęcia rodzinne małżeństwa jak i te, które zrobiła kiedyś Danielle, gdyż fotografia była jej pasją. Przedpokój był oświetlony żółtawymi lampkami, które zazwyczaj ludzie wieszają na choinkach, a salon jedną lampą stojącą przy sofie i oświetlającą twarz skupionej brunetki.
Nauczycielka powitała Margaret filiżanką herbaty i czekoladowymi ciastkami, które kupiła w cukierni. Zaniepokoiła ją postawa recepcjonistki, już nie wspominając o jej wyglądzie. Dani zdawała sobie sprawę z tego, iż aresztowanie ukochanej osoby może być wielkim ciosem dla koleżanki, ale nie przypuszczała, że aż tak mocno to na nią wpłynie. Wszystkie obawy, jakie miała w przeciągu ostatnich dziewięciu dni, niestety się sprawdziły; Mer nie potrafiła ogarnąć się po utracie Louis'a.
Danielle uśmiechnęła się delikatnie do swojej towarzyszki i upiła łyk herbaty z filiżanki. Jej proste, długie włosy spięte były w kitka, a oczy podkreślone tuszem do rzęs i cienką kreską eyelinera. Usta, natomiast, zdobił delikatny odcień czerwonawej szminki, niezbyt widoczny. Ubrana była w szary sweter z akcentami czerni oraz dopasowane jeansy. Kiedy odłożyła na stolik naczynie, założyła ręce na piersi i westchnęła.
- Coś nowego w sprawie Louis'a? - zagadnęła nauczycielka, bacznie obserwując swoją towarzyszkę.
Padolsky pokręciła tylko głową na boki.
- Mer, a jak ty to przechodzisz? - kontynuowała zadawanie pytań.
Tym razem, brunetka wzruszyła ramionami.
- Staram się być silna, dla Louise. - odpowiedziała - I dla niego.
- To dobrze. - odparła Danielle - Mam nadzieję, że to nie potrwa długo. Ile może trwać wyjaśnianie takich spraw?
- Brat mi mówił, że długo. Ale... proszę, nie rozmawiajmy o tym. Opowiadaj lepiej, jak miewa się Ivy, mhm?
Twarz Peazer od razu się rozpromieniła.
- Jest cudowna! Potrafi uśmiechnąć się dokładnie w taki sam sposób jak Liam. Fakt, nie widać tego jeszcze aż tak bardzo, ale jednak. - uśmiechnęła się - Dzięki niej, wróciłam do fotografowania. 
- O, naprawdę? Masz jakieś zdjęcia? - zainteresowała się brunetka.
- Jasne, poczekaj, przyniosę. - Payne wstała z kanapy i skierowała się do komody, w której przechowywała zdjęcia swojego autorstwa. Po kilkunastu sekundach wróciła do swojej koleżanki i wręczyła jej kilka prostokątnych fotografii.
Margaret z chęcią przejrzała zdjęcia i na ich widok, jej uśmiech wydawał się być bardziej szczery niż przed chwilą, co w tym momencie, było nie lada wyczynem.
- Są świetne. - odpowiedziała Padolsky, nie odrywając wzroku od zdjęć - Są naprawdę nieziemskie. Powinnaś zrobić jakąś wystawę, czy coś.
- Mer, robię zdjęcia dla siebie, nie po to, żeby każdy mógł je widzieć i mówić, jakie są kiepskie.
- Ale ja mówię serio, Danielle, masz talent, świat powinien to zobaczyć. - stała przy swoim recepcjonistka.
W momencie, kiedy Payne chciała coś odpowiedzieć, dobiegł do nich płacz dziecka, więc przeprosiła swojego gościa i przeszła do pokoju córki, aby następnie po kilkunastu sekundach wrócić z nią na rękach. Ivy była ubrana w lawendowe śpioszki, które małżeństwo dostało od rodziców Liam'a. Oczka miała otwarte, a dzięki obecności swojej mamy, uspokoiła się i zaczęła rozglądać po salonie.
- Śliczna - szepnęła Mer, obserwując koleżankę - Daje popalić?
- Troszeczkę. - uśmiechnęła się w stronę brunetki nauczycielka - Chcesz ją potrzymać?
Przez kilka sekund, recepcjonistka się wahała, jednak mimo tego skinęła głową, a Danielle podeszła do niej i dała jej delikatnie córeczkę.
Margaret nie potrafiła opisać tego, w jaki sposób się czuła; jak Louise się urodziła, doskonale pamiętała, że potrzebowała chwili, aby przyzwyczaić się do tak malutkiej kruszynki, jaką było niemowlę, a teraz...  Po prostu coś nią ruszyło i samo przyglądanie  się okrągłej buźce dziewczynki sprawiało, iż zbierało się jej na płacz. Dopiero w tamtym momencie, kiedy brązowe oczka Ivy spotkały się z szarymi Mer, brunetka  zdała sobie sprawę, iż zdarzyło się coś piękno; jest w ciąży i  to z osobą, którą kocha. Padolsky nie mogła tego zignorować; tak widocznie miało być.
- Masz rękę do dzieci, Mer. - uśmiechnęła się Payne. Dziewczyna milczała, kołysząc się na boki i nucąc jakąś melodię, gdy Danielle chwyciła w dłonie lustrzankę i zrobiła zdjęcie brunetce wraz z małą.
- Dani, co ty robisz? - jęknęła Margaret.
- Twoje pierwsze zdjęcie z chrześnicą. - usta nauczycielki uformowały szczery uśmiech - Poza tym, jesteś bardzo fotogeniczna. - wzruszyła ramionami.
- Nie żartuj - westchnęła Mer - w takim stanie nie powinno mi się robić zdjęć.
- Bzdury gadasz, tyle, co ty przeszłaś... Boże, chciałabym wyglądać jak ty. - zachichotała Danielle - Bo, spójrz na mnie: sama skóra i kości, a ty masz figurę! - odłożyła aparat na komodę, po czym spojrzała na  towarzyszkę.
- Danielle, ta ciąża naprawdę musiała uderzyć ci do głowy, bo bredzisz. - uśmiechnęła się wesoło Mer.
- Może, ale zdania nie cofnę. Z resztą, patrz, obie mamy już dzieci i wyglądamy świetnie.
- A jeszcze przed chwilą byłam tą, która ma lepszą figurę od ciebie. - brunetka uniosła brwi ku górze, a Ivy zaczęła machać rączkami.
- Cóż, zdaje się, że zmieniłam zdanie. - wzruszyła ponownie ramionami nauczycielka - Okay - kobieta wyciągnęła ręce w stronę swojej córeczki - chodź do mamy, skarbie. - Margaret z uśmiechem na ustach podała jej niemowlę, po czym wzięła filiżankę ze swoją herbatą i upiła jej łyk.
Padolsky przez kilka minut czuła się naprawdę dobrze; zapomniała o tym, iż jej chłopak jest w tymczasowym areszcie, o tym, że jakiś pieprzony Bennett za wszelką cenę pragnie zrobić piekło z ich  życia, czy też o tym, dziennikarze pragną za wszelką cenę zdobyć jakiekolwiek informacje na temat Louis'a.
Brakowało jej tej chwili, dzięki której była w innym świecie; dzięki której odzyskała choć na sekundę kontrolę w swoim życiu.


- Harry, do jasnej cholery, powiedz mi wszystko, co wiesz na ten temat!
Przed rozłożoną na sofie sylwetką Styles'a, stanęła jego starsza siostra, trzymając w dłoni drewnianą łyżkę umoczoną w sosie pomidorowym. Kiedy przyjechała do stolicy, musiała zamieszkać ze swoim bratem, ponieważ nie było jej stać na inne lokum. Obiecała sobie, że wyprowadzi się od niego, gdy znajdzie lepiej płatną pracę.
- Bo inaczej mnie tym zabijesz? - mruknął brunet, otwierając jedno oko, aby móc spojrzeć na Gemmę, która nie wyglądała na przyjaźnie do niego nastawioną. Czuła się oszukana, gdyż nikt nie powiedział jej o problemach, w jakie wpadł Harry i Eleanor. W tym wypadku także Louis oraz jego dziewczyna.
- Ugh! - jęknęła dziewczyna odwracając się na pięcie i idąc do piekarnika, aby zanurzyć łyżkę w garnku z sosem. - Jesteś nieodpowiedzialny, Harry!
- Och, a ty to niby pani idealna, co? Daj mi spokój.
Złotowłosa odwróciła się przodem do chłopaka, który ani na milimetr się nie ruszył, co rozjuszyło ją jeszcze bardziej. Wyłączyła oba palniki na kuchence i poprawiła swój czerwony sweterek w czarne paski.
- Nie, Harry, nie dam ci spokoju! - zaczęła, idąc w stronę malutkiego saloniku, całkowicie ignorując zły humor  swojego młodszego brata. Ponownie stanęła na przeciwko kanapy, tyle że tym razem zdjęła koc, którym przykryty był brunet. - Cokolwiek zrobiłeś-
- Nic nie zrobiłem! Odwal się! - wszedł jej w słowo chłopak, zabierając cały koc i ponownie się nim przykrywając.
Gemma westchnęła, usiłując się nieco uspokoić. Już nie miała  na celu się z nim droczyć; tutaj naprawdę chodziło o coś więcej niż tylko siostrzano-braterskie kłótnie, a o czyjeś życie. Nie, nie czyjeś; życie ich najlepszego przyjaciela.
- Powiedziałeś, że to się już nigdy nie wydarzy. Mama i ja.. Uwierzyłyśmy ci. - szepnęła dziewczyna, siadając na drewnianym stoliku kawowym.
- Nie wróciłem do narkotyków, Gem. - mruknął Harry, nawet nie odwracając się do siostry. Czuł się tak jakby to była kolejna kłótnia z ich dzieciństwa, kiedy jeszcze mieszkali w Doncaster. Gemma zawsze na niego krzyczała, gdy ten zrobił coś nie tak, cóż, widocznie taka rola młodszego brata - dostawać za czyjeś błędy.
- A niby jak mam ci w to uwierzyć, co? - podniosła swój głos - Nie mieszkasz z nami od dawna... Cały czas utrzymywałeś kontakt z Eleanor i, i-
- Gemma, przestań wywlekać stare sprawy! - przerwał jej brunet, odkrywając się i siadając przodem do złotowłosej dziewczyny - To nie moja wina, że Bennett znalazł Eleanor, to nie moja wina, że koleś ma nierówno pod sufitem, to nie moja wina, że Louis siedzi w więzieniu, okej?
- W takim razie, co się stało?! - domagała się odpowiedzi.
Przez dłuższą chwilę, Harry milczał, usiłując dobrać odpowiednie słowa do tego, co tak właściwie się wydarzyło w przeciągu ostatnich kilku miesięcy. Doszedł do wniosku, iż było tego za wiele.
- Po prostu mi zaufaj, Gem. - szepnął Brytyjczyk, wpatrując się w zmartwione tęczówki swojej siostry.
- Jak mam ci zaufać po tym, co zrobiłeś? Po tym jak przez kilka tygodni ukrywałeś przed własną matką, że masz dziecko? Obiecałeś zerwać jakikolwiek kontakt z Eleanor, i co? Nadal-
- Jestem dorosły. - bronił się Harry.
- O, popatrz, a zachowujesz się jak dziecko.
- O co ci chodzi? - wybuchnął chłopak - Przyjechałaś tutaj, żeby znaleźć sobie pracę, czy matka kazała ci mnie pilnować?!
Dziewczyna zaniemówiła. Nigdy wcześniej nie kłóciła się ze swoim bratem w ten sposób. Zawsze o jakieś błahe rzeczy, no.. Kiedyś tylko sprawy zaszły za daleko, ale była jednorazowa akcja, jednak zazwyczaj czuła, iż jest blisko z Harry'm, że wie o nim niemalże wszystko. Jak widać - myliła się.
- Przyjechałam tutaj po to, aby zacząć nowe życie i odnaleźć siebie, nie po to, by cię niańczyć!
- W takim razie szukaj siebie gdzie indziej! Nie zamierzam dłużej znosić twoich bezpodstawnych oskarżeń na temat tego, czego nie zrobiłem. - podkreślił ostatnie dwa słowa tak, żeby złotowłosa zrozumiałą, co miał na myśli.
- Czyli mam sobie poszukać mieszkania, tak? - upewniła  się Gemma, jednak nie uzyskała odpowiedzi od swojego brata.
Harry zszedł z sofy i skierował się do przedpokoju, gdzie zdjął z wieszaka swój płaszcz i zaczął zakładać buty.
- Harry, zaczekaj - w progu stanęła jego siostra.
- Po to, żebyś znowu zmieszała mnie z błotem? Nie, dzięki.
Gdy chłopak zamierzał złapać za klamkę od drzwi, dziewczyna ku jego zaskoczeniu zrobiła to szybciej, nie pozwalając mu w ten sposób na jakikolwiek inny ruch, poza staniem w miejscu.
- Proszę, powiedz mi, co się dzieje. - poprosiła Brytyjka.
- Ostatnim razem, gdy ktoś o tym usłyszał, jego życie stało się zagrożone. - szepnął brunet.
- Nie wyskakuj mi tutaj z heroicznymi, badziewiastymi tekstami. Jestem twoją siostrą i to ja powinnam chronić ciebie, nie odwrotnie.
- W takim razie nagniemy tę zasadę, siostrzyczko. - zdjął z klamki jej dłoń, nie spuszczając z niej wzroku.
- Nie zostaniesz na kolacji? - zapytała cicho.
- Zjem coś u Niall'a. - odpowiedział brunet i opuścił swoje mieszkanie, zamykając cicho drzwi. Było mu głupio zostawiać tak Gemmę bez słowa wyjaśnienia, jednak nie mógł pozwolić na to, żeby dziewczynie się coś stało.
Zbyt bardzo ją kochał, w końcu była jego irytującą siostrą.



8 komentarzy:

  1. Ola wena widze! :D
    Wolne przyprawia Cie o natchnienie ;)
    A malutka Ivy taki slodziaczeeeeek <3
    Dobrze, ze Mer ma wsparcie w Danielle.
    A Harry i Gemma... Dogadaja sie.
    Oby tylko nic gorszego sie nie stalo :(
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  2. ten wątek z Dani , Ivy i Mer jest taki awwwwwwwwwwww sjkdf
    To cudownie ze Mer ma wsparcie w Dani :)
    Mam nadzieje że Haz dogada się z Gem ;P
    czekam na następny xxx //@flayalive

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana widzę nareszcie wena wraca na dobre! Jak widać brak szkoły niesamowicie Ci służy :D Cieszę się, że trochę pokazałaś nam życia innych bohaterów :) Stęskniłam się nieco za naszą niezwykłą Dan. Jejku to takie urocze. Czytając te fragmenty, w których Dan zachwyca się swoją córeczką albo z pasją mówi o fotografii, zrobiło mi się aż ciepło na sercu. Cieszę się, że tak cudnie jej się układa. Szkoda tylko, że jest bezsilna w sprawie Mer. Widać, że martwi się o przyjaciółkę. A skoro już jestem przy Mer to tak się cieszę tą ciążą! Zastanawiam się, kiedy dziewczyna powie wszystkim, że jest w ciąży. Nie wiem też czemu, ale mam w głowie jakąś obawę, że coś będzie nie tak... Nie chcę pisać złych scenariuszy, ale boję się, że ten cały stres, przemęczenie źle wpłynie na Mer... Ale to tylko moje głupie teorie, więc nie bierz ich do siebie ;p
    Drugi wątek też był niezwykle ciekawy. Cieszę się, że ukazałaś nam trochę Gemmy i Harrego. Rodzeństwo z pewnością nie przeżywa teraz najlepszych chwil.. To fakt, że jeśli chodzi o same kłótnie, to na prawdę kurwa zawsze coś jest nie tak xD ja i moja młodsza siostra to idealny przykład :D Nie ma dnia żeby wszystko było okej ;p
    Nie dziwię się Gemmie, że się martwi, ale zachowanie Stylesa też jest nieco dziwne.. Wiem, że chce ją chronić, ale mnie najbardziej zaskakuje jego neutralność do całej sytuacji. Przynajmniej tak to odebrałam. Tak jakby to wszystko bagatelizował... ale to w sumie facet i z nimi to nigdy nic nie wiadomo xd
    No ale teraz czekam na kolejny rozdział!!! <3
    JA CHCĘ WIĘCEJ LOUMEEEER <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że każde rodzeństwo się kłóci :D Norma! Bardzo podobał mi się rozdział! Lubię Danielle i Liama tutaj. Są cudni! Cieszę się, żę Meg przez chwilę mogła poczuć się normalni i odciąć od tego chaosu.
    Gemma nadal mnie irytuje, ale nie dziwię się jej, że chce chronić Harrego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mała Ivy, to dopiero musi być śliczna, mała kruszynka! Ja chcę więcej takich perspektyw, nawet Louisa chciałabym, żeby wiedzieć jak zareagował. Chyba usłyszał to co wykrzyczała Mer w poprzednim rozdziale? Och, oby!
    A tak w ogóle, to Mer za niedługo znów będzie trzymała w ramionach dzieciątko, ale tym razem swoje. jakie to jest urocze. Byle tylko do tego czasu wszystko z Bennettem się wyjaśniło i siedział już we więzieniu!
    Jak ja nie lubię kłótni z rodzeństwem. Później czuję się głupio i żałuje niektórych wypowiedzianych słów. W tym przypadku zauważyłam, że Gem zrobiło się tak samo głupio i chciała jakoś załagodzić sytuację. Ale Harry... Chce pokazać jakim jest kochanym bratem i ochronić siostrę, ale moim zadaniem ona powinna wiedzieć, a nie wymyślać sobie nie wiadomo co, jak właśnie to, czy znowu czasem nie powrócił do narkotyków.
    Mam nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnią.
    Weny! ♥

    KC xx

    OdpowiedzUsuń
  6. heeej ^_^

    zacznijmy od razu
    mała Ivy vbhhjfgdfsdfghgytrefgfh *_* wyobrażam sobie tą ślicznotkę <3 aż ogarnia mnie takie ciepłe uczucie, na pewno jest przepiekna bo rodziców ma nieziemskich *_* ugh, aż chciałabym ją zobaczyć :3 (plus to imię tak bardzo mi pasuje do tego dziecka, idealne), cieszę się przynajmniej w domu Payne'ów Mer zapomniała a swoich troskach :) dziękuję Dani że dzięki tobie na twarzy Podolsky pojawił się szczery uśmiech!!!
    co do kłótni Styles'ów, to jestem dosć zdziwiona postawą Hazzy, nie spodziewałam się po nim takiego oschłego zachowania w stosunku do Gemmy... rozumiem że nie chce ją martwić i wplątywać ale mógłby to inaczej rozegrać, bo tak to tylko pogarsza sytuację... Gem martwi się jeszcze bardziej i bedzie drążyć całą tą sprawę
    ALE! tak własnie ale xd mam nadzieję że jak teraz Harry wyszedł z mieszkania to spotka gdzieś Blair xd hahahah obsessed! <3 czkeam na Barry moment xd

    do napisania, rozdział świetny, ily, za błędy przeprasza, pa pa :D
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że ostatniego rozdziału nie skomentowałam i teraz piszę tak malutko, ale nawet nie mam czasu wchodzić i czytać wszystkie opowiadanie. Musisz wiedzieć, że piszesz świetne rozdziały. Miałam nadzieję, że dzisiaj będzie też trochę więcej o dziecku Mer i Louisa. Na przykład jego reakcja na to wszystko? No cóż, jesteś najlepsza, rozdziały super. Pozdrawiam, Weronika :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy