piątek, 7 lutego 2014

Rozdział Dwudziesty Ósmy

  AUTORKA: Miało być wcześniej, ale jakoś tak mi wypadło poniekąd wszystko; szkoła i w ogóle i nie potrafiłam się przemóc i dokończyć ten rozdział. Powiem tylko, że kolejny mam już do połowy napisany, a historię trochę rozplanowaną... Nie, wcale sie z wami nie żegnam :)
Może być nudnawo tutaj, za co przepraszam... od 17.02 mam ferie, więc jakoś to opanuję x

    Londyn, 2013
    Autentycznie wszystkie londyńskie brukowce pisały o tym, iż Louis Tomlisnon coraz częściej spędzał noce u swojej dziewczyny. Praktycznie, nie było czemu się dziwić. W końcu piłkarz oznajmił jakiś czas temu, że ma kogoś ważnego w swoim życiu, jednak jak to na media przystało - szukały jakiegoś newsa; i go znalazły. Życie prywatne, dotychczas odpowiednio skrywane przez Tomlinson'a, przed resztą świata, powoli wymykało się spod kontroli Brytyjczyka. Paparazzi byli wszędzie, oczekując na bóg wie co. Tym razem Louis nie wytrzymał tego napięcia i, poddenerwowanym głosem odpowiedział na kilka bardzo ważnych pytań dziennikarzy. Właściwie to je olał, mówiąc coś całkowicie sprzecznego. Przybrał poważny wyraz twarzy i takim samym głosem orzekł, iż nie życzy sobie, aby obcy ludzie wchodzili mu w życie. Nie chciał, aby ktoś z jego bliskich czuł się niekomfortowo i nie chciał, aby jego fani, o ile tak można było ich nazwać, uznali, że się o nich nie troszczy; w końcu zawsze dbał o swoją prywatność.
    Piłkarz, w towarzystwie wysokiego bruneta skierował się do środka hotelu, aby jak najszybciej znaleźć się w środku swojego apartamentu. Nim szatyn poszedł w stronę wind, zerknął jeszcze na recepcję i spostrzegł swoją dziewczynę, rozmawiającą z gościem GPH. Włosy Mer były spięte w idealnego koka, dzięki czemu, szatyn mógł podziwiać twarz swojej ukochanej w całej okazałości. Kąciki jej ust uniosły się ku górze, sprawiając, iż piękny uśmiech rozkwitł na oczach Louis'a. Uwielbiał widzieć jak Margaret się uśmiecha.
    - Lou, proszę cię. Będziesz ją widział po 15, a teraz chodź. - jęknął Harry, dostrzegając, iż jego przyjaciel wcale nie podążał za nim do windy, a stał na środku hallu, szczerząc się jak głupek.
    - Hazz, tylko się przywitam. - Tomlinson zrobił krok do przodu, jednak Styles uniemożliwił mu to, łapiąc go za ramię.
    - Nie zachowuj się jak zakochany nastolatek. No chodź.
    W mniemaniu Louis'a, to Harry brzmiał jak nastolatek. Może nie zakochany, ale na pewno był bardziej wkurzający niż on sam.
    - Niech ci będzie. - mruknął szatyn, idąc obok swojego przyjaciela do wind.
    Tomlinson widział się z Margaret rano, jednak od tego czasu minęły już z cztery godziny, więc miał pełne prawo, aby się za nią stęsknić. Może to było takie, jak to określił Harry, "nastoletnie", ale Louis naprawdę kochał Mer.
    Podróż windą przebiegła w ciszy. Zagłuszała ją jedynie cicha, spokojna muzyka, puszczona z jednego głośnika. Harry na zagubionego, ponieważ po rozmowie z tą policjantką miał mieszane uczucia, odnośnie tego, czy Eleanor postąpiła odpowiednio. Niby sam ją namawiał do tego, aby coś z tym zrobiła, jednak nie sądził, że to się stanie tak szybko. I czy policja wyciągnie konsekwencje z jego nastoletnich wybryków - tego też  się obawiał.
    Louis, jakby czytał w myślach brunetowi, pokręcił przecząco głową. Styles wzruszył tylko ramionami, jednak nic nie powiedział, gdyż znaleźli się już w penthousie Tomlinson'a, gdzie czekał na nich Liam. O dziwo, był ubrany w czerwoną koszulę w kratę oraz ciemne jeansy; całkowicie inaczej niż zwykle, kiedy był w pracy.
    Harry podszedł do swojego szefa i uścisnął sobie z nim dłoń, podobnie jak zrobił następnie Louis. Ciemny blondyn uśmiechnął się ciepło w stronę dwójki przyjaciół.
    Po przywitaniu się, Louis zaproponował im coś do picia, więc poszli do kuchni, gdzie szatyn napełnił szklanki sokiem i wręczył swoim kolegom. Po krótkiej ciszy, głos zabrał ciemny blondyn, odkładając naczynie do zlewu.
    - W szkole, gdzie pracuje Danielle, poszukują do pracy na stanowisko sekretarki.
    Louis spojrzał na Harry'ego.
    - Szukają zaufanej osoby, która potrafiłaby odbierać telefony i takie tam. Normalnie bym wam tego nie mówił, ale słyszałem, że wasza znajoma jest bezrobotna, węc pomyślałem, że być zainteresowana.
    Przez krótką, dosłownie króciutką chwilkę Styles wpatrywał się w swojego rozmówcę, zaskoczony jego propozycją. Louis podobnie nie mógł w to uwierzyć. Osoba, która praktycznie w ogóle nie znała Eleanor, zaproponowała, no, przedstawiła ofertę bezpiecznej pracy.
    - Brzmi fajne - mruknął Harry, drapiąc się po tyle szyi - ale nie jestem do końca przekonany, czy Eleanor jest już gotowa na pójście do pracy.
    - Dowiedzcie się. Stanowisko nie wydaje się być trudne. - wzruszył ramionami Payne.
    - Okej. - zgodził się Louis - Właściwie to, co słychać u Danielle?
    Tomlinson chciał zmienić temat. Lepiej było dla Liam'a, aby nie widział zbyt wiele, ponieważ piłkarz zdawał sobie sprawę z tego, że im więcej osób dowiedziałoby się o Troy'u, tym więcej byłoby z tym kłopotów.
    - Świetnie. - uśmiechnął się Payne - Ciąża przebiega bez komplikacji, więc jest dobrze. Choć czasem nie można z nią wytrzymać.
    Po salonie rozbrzmiał śmiech trzech chłopaków.
    - Tak, to bywa męczące. - zgodził się z nim Louis, za co dostał pytające spojrzenie z jego strony - Mam cztery młodsze siostry.
    Liam skinął głową.
    - Znasz już płeć dziecka? - zapytał się Styles.
    - Dziewczynka. - uśmiechnął się Payne, drapiąc się po karku.
   - Oho, to gratuluję. - szatyn przybił sobie piątkę z Liam'em, po czym zrobił krok w tył - Powinniśmy wybrać się na piwo. Jak kiedyś.
    - Nie masz już dziewiętnastu lat, Tommo. - zauważył właściciel hotelu.
    Louis wywrócił oczami na komentarz swojego przyjaciela.
    - No i co z tego? - wzruszył ramionami piłkarz - Nie ważne, ile ma się lat, ważne na ile się czuje.
   - Tak mówią ludzie w podeszłym wieku. - stwierdził Harry, a po chwili coś sobie przypomniał - Tak mówiła moja babcia, kiedy z Gemmą przyłapaliśmy ją na kursie tanga, w zeszłe lato. Babka ma mocne serce.
    Tomlinson wiedział, iż jest na przegranej pozycji, choć wcale mu to nie przeszkadzało. Dawno nie rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi tak jak teraz i musiał przyznać, iż trochę mu tego brakowało.
    - Harry, stary, serio? - Liam spojrzał na młodszego kolegę, z którym zdążył się już zaprzyjaźnić w przeciągu tych kilku tygodni jego pracy - Patrz, jesteś najmłodszy, a najszybciej dorobiłeś się dziecka.
    Tym razem to Styles wywrócił oczami, a Louis powtórzył jego gest.
   - Co wcale nie pokazuje, że dojrzał do bycia ojcem. - szatyn postanowił się podroczyć ze swoim przyjacielem.
    - Pff - brunet przeniósł swoje zielone tęczówki na piłkarza - odezwał się mądrzejszy.
    Chłopcy umówili się, że spotkają się w pubie, w sobotę, co wszystkim odpowiadało.


    Margaret uwielbiała spędzać popołudnia ze swoim chłopakiem, jednak tego dnia musiała zrezygnować z tej przyjemności, ponieważ miała spotkać się ze swoim bratem. Chciała z nim porozmawiać i spędzić czas, gdyż, no, od wieków się nie widzieli.
    Louise zostawiła pod opieką Harry'ego, aby dać trochę odpocząć Louis'owi, który planował pojechać z Eleanor do Niall'a. Padolsky podejrzewa, że Styles wraz z jej córką także pojadą do Horan'a, jednak nie sprawiało jej to żadnego problemu. Bardzo polubiła tego Irlandczyka. Z resztą, każdy w jej otoczeniu zdawał się jej być bliższy niż zazwyczaj.
    Brunetka spakowała do swojej torby portfel i komórkę, po czym opuściła swoje mieszkanie, uprzednio je zamykając na klucz. Zeszła schodami przed kamienicę i rozejrzała się dookoła. Słońce schodziło powoli z nieba, a delikatny zarys chmur malował się na horyzoncie. Chłodny wiatr owiał twarz dziewczyny, kiedy skierowała się w miejsce, gdzie stał wysoki brunet, ubrany w skórzaną kurtkę i ciemne jeansy.
    - Hej, Rob. - uśmiechnęła się do swojego brata, który odwzajemnił ten gest.
    Ich uśmiechy były niemalże do siebie podobne.
    - Hej. - Robert przytulił swoją siostrę, po czym odsunął się od niej i spojrzał w jej szare tęczówki - Spacer, czy kawa?
    Przez chwilę, oboje przemyśleli propozycję bruneta, jednak kilka sekund później, równocześnie odpowiedzieli:
    - Spacer.
    Następnie można było usłyszeć ich śmiech. Przez chwilę czuli się jak małe dzieci, które zrobiły coś nieświadomie.
    - Chodźmy. - zaproponowała Mer, zaczynając iść w kierunku centrum miasta.
    Robert do niej dołączył. Musiał przyznać, że jego siostra radziła sobie doskonale. Przez siedem lat wychowywała Louise sama i do tego dorobiła się niezłego mieszkania i miała świetnych znajomych. No, to, kto był ojcem jego siostrzenicy nie było zbyt zadowalające dla Roba, ale szanował swoją siostrę, mimo tego, iż ich matka ją całkowicie skreśliła.
    Ciszę między rodzeństwem przerwał dźwięk Big Ben'a. Zegar wskazywał godzinę siódmą.
    - Od dawna jesteś z Tomlinsonem? - zagadnął brunet, chowając dłonie w kieszenie.
    Mer posłała mu pytające spojrzenie, jednak odpowiedziała.
    - Niecałe trzy miesiące. A co?
    - Nic, tak tylko pytam. - wzruszył ramionami chłopak - Zależy mu na tobie. - brunetka uniosła brwi ku górze w zdumieniu - Rozmawiałem z nim, wczoraj.
    - Achh - skinęła - Lou jest naprawdę wspaniałym chłopakiem.
    Margaret uśmiechnęła się do swoich myśli, w których pojawił się jej ukochany.
    - Kocha cię. - mruknął.
    - Tak samo jak ja jego, Rob.
    Padolsky przytaknął swojej siostrze, wiedząc, iż taka odpowiedź padnie. Widział, że oboje są dla siebie kimś więcej, choć nie miał z nimi okazji być tak razem.
    - Zdał? - zapytała nagle Mer, a jej brat uniósł zaskoczony brwi ku górze - Test. Czy Louis zdał test?
    Kilka sekund zajęło Robertowi skojarzenie tego, o czym mówiła Margaret. Mimo to, uśmiechnął się.
    - Myślę, że tak. - odparł chłopak - Ale to nie zmienia faktu, iż nie będę miał go na oku.
    Mimowolnie dziewczyna zaśmiała się cicho.
    - Jesteś niemożliwy. - uderzyła go w ramię.
    - Nie chcę, abyś później cierpiała, M.
    - Nie będę. - zapewniła go brunetka - Przestańmy rozmawiać o mnie. Lepiej mi powiedz, co ciekawego działo się u ciebie? Byłeś zaręczony, tak?
    Przez chwilę, Robert był zszokowany, iż dziewczyna pamięta takie rzeczy. W końcu było to bardzo dawno temu.
    - Byłem. - rzekł - Ale to już stara i nieważna historia.
    - Jak chcesz. - wzruszyła ramionami - Długo zostajesz w Londynie?
    - Dopóki nie rozwiążemy tej sprawy z Bennett'em. - powiedział pustym głosem - Fajnie by było, gdybyś pojechała ze mną do domu.
    Margaret na chwilę zatrzymała się w miejscu i pokręciła głową, kiedy brunet na nią spojrzał.
    - Robert, nie ma szans. Nie wrócę tam. - głos jej trochę zadrżał - Mówiłam ci, matka mnie nienawidzi i do tego nie trawi tego, że jestem z Lou. Już wolę nie myśleć, co by powiedziała, gdyby zobaczyła Lulu.
    - Dobrze, spokojnie. Tak tylko powiedziałem. - zapewnił ją chłopak - Pogadam z mamą, może ci odpuści.
    - Nie zrobiła tego po siedmiu latach, a miałaby to zrobić po jednej rozmowie? Cuda się nie zdarzają, Rob.
    - Masz chłopaka, więc jednak się zdarzają. - mruknął brunet, trochę drażniąc się ze swoją siostrą.
    - Och, dzięki. - odparła obrażona - Ty nadal nie masz dziewczyny, cwaniaku. Powinnam zacząć się martwić?
    Chłopak pokręcił głową.
    - Zabawne, naprawdę.
    - Ej, nie żartuj sobie. To jest powód, aby się martwić! - broniła swojego zdania recepcjonistka.
    - Jasnee - uśmiechnął się policjant - Wiesz, wcale się nie zmieniłaś.
    - Wydoroślałam, mam dziecko, chłopaka, pracę... Wcaaale. - zakpiła trochę dziewczyna.
    - Nie żartuję. Jesteś tą samą, starszą, wkurzającą siostrą, co kiedyś. - Robert  objął brunetką i przytulił ją do siebie.
    - A ty zapomniałeś, że nienawidziłam tego twojego przytulania. - Mer włożyła prawie całą swoją siłę w to, aby odsunąć się od brata. Ten tylko mocniej ją do siebie przytulił, więc dziewczyna zrezygnowała z dalszych prób wydostania się z objęć chłopaka - Tęskniłam za tobą.
    - Ja za tobą też. - szepnął brunet, chowając głową w zagłębieniu szyi swojej starszej siostry.
 

KOCHAM. TO. ZDJĘCIE. Rob i Mer <3

13 komentarzy:

  1. Ooo<3 Trzeba się wziąć za czytanie *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaa rozdział świetny alkjsdlsadfs
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, że zacznę od końca, ale...
    To zdjęcie jest takie omfg *________*
    No a więc xD
    Tak się stęskniłam za ATAL, że nawet sobie nie wyobrażasz <3
    Cudowny wieczór z ATAL <3
    Co do Lou... On jest idealny.
    A Styles... To mu normalnie zazdrości :)
    A Liam... On chyba za bardzo spoważniał, trzeba go 'odmłodzić' :)
    A relacja Roba i Mer jest super, tak powinno się zachowywać rodzeństwo, tylko szkoda, że przez relacje z jej matką wszystko się tak zniszczyło :(
    Ale na pewno bd lepiej, co nie??? :)
    Czekam na kolejny i powodzenia w pisaniu! <3
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde Rob *___* Uwielbiam tego aktora <3 A zdjęcie jest zajebiste!
    Dobra wracam do rozdziału. Nie wiem czy jesteś gotowa na kolejną dawkę moich nieogarniętych tekstów, ale raczej o tej porze nie zasypię Cię ich wielką ilością ;)
    Rozdział jest cudny! Tak mocno stęskniłam się za tym opowiadaniem. Jak zobaczyłam powiadomienie to od razu musiałam tutaj wpaść! Liam w koszulę w kratę? To musiał być zajebisty widok, ale tak dziwnie wyobrazić go sobie takiego, kiedy zawsze popierdziela w garniaku ;) Fajnie, że układa im się z Dan i jaram się max ich córeczką <3
    Dobrze, że relacje trójki przyjaciół nadal są na dobrym poziomie i wszystko się między nimi układa. Powiem Ci, że taki miły ten rozdział. Podoba mi się to ;) Fajnie ze strony Liama, że zaproponował El pracę. Czuję, że dziewczyna oderwie się od tych ciągłych myśli i będzie się mogła zająć czymś innym. Co do moich kochanych Loumer to kocham ich! <3 Ten ich uśmiech na powitanie był przesłodki i cholernie kocham zachowanie Tomlinsona w tej całej sytuacji! Zakochany Louis jest taki fajnyyyy <3
    Cieszę sie, że Mer i Rob potrafią się mimo wszystko dogadać. Zachować tak jak przystało na rodzeństwo. Każdy popełnia błędy i żyje własnym życiem, więc dobrze, że Rob to rozumie i nie skreślił Mer jak ich matka. Co do samej kobiety to mnie wkurwia. Powinna wreszcie odezwać się do córki i pochwalić ją za to, ze się nie poddała i daje radę. Korona by jej z głowy nie spadła. Tak myślę ;)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i weny kochana! <3
    ILY! :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, że kocham to jak piszesz i nie cierpię się czepiać, ale wyjątkowo w tym rozdziale dało się zauważyć trochę niedociągnięć. Nie jestem specem stylistycznym, ale nawet mi rzuciło się w oczy kilka takich błędów. Nie składne zdanie, albo zaczęte jakby w połowie...

    Sam rozdział spokojny, ale ciekawy. Dobrze wiedzieć, że miłość kwitnie :)
    A to porównanie Harry'ego o nastoletniej miłości urocze :D
    Jestem ciekawa czy El przyjmie prace w szkole i czy zaprzyjaźni się z Dani i z Zayn'em :P

    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, świetny rozdział. Rob jest taki przystojny, mm <3 Dobrze, że odnowił kontakt z siostrą. Wiesz, moim zdaniem mama Mer zmieniła by zdanie o niej, gdyby właśnie ujrzała Lulu. Która babcia nie kochała by swojej wnuczki? Ciekawe czy Eleanor pójdzie do pracy.. Wydaję mi się, że tak, ale jestem ciekawa co wymyślisz. Pozdrawiam, Weronika :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, ale krótkoooo! :) Podobała mi się rozmowa chłopaków :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdzial pisz dalej ! ;D <33 czekam z niecierpliwoscia! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy kolejny bejbe?? *.* ohwhxuwnduebxjxjskwlqlqlqusnsnjqwwww jezu zajebisty ! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zacznijmy od tego, że ferie są nie od 17.02, tylko już od popołudnia 14.02 :D Już się nie mogę doczekać :3
    Trudno mi uwierzyć... że chłopcy są odpowiedzialni :) i te teksty w stylu 'Nie masz już dziewiętnastu lat!' Heh brzmią tak... dorośle :3
    Loumer to taka słodka para że o rany... nic dodać, nielc ująć... ferero rocher, więcej niż tysiąc słów ^^
    Relacje między Mer a Robem... tak będę wyglądać za kilka lat z moimi braćmi. Jestem tego pewna :)
    Czekam na następny!
    @Irydda

    OdpowiedzUsuń
  11. ugh przepraszam za spóźnienie ale jakaś nieogarnięta ostatnio jestem ;/ ale to nie ważne! baaardzo się cieszę że dodałaś nowy rozdział tylko szkoda że nie było Barry'ego, ale to poczekam na lepsze dni haha :D
    kooocham ten moment kiedy to Mer rozmawia z Rob'em ^.^ ta ich relacja jest taka kochana że aż zachciałam mieć starszego brata, którego nie mam :D
    no i ten fragment gdzie Harry, Louis i Liam rozmawiają tak "po męsku" haha też jestem nim zachwycona
    ogólnie to cały ten rozdział jest taki dfhsdjhbvsygdvhbsfu że nawet nie wiem co mam więcej napisać
    czekam na nexta - to chyba odpowiednie zdanie :D
    buziaczki <33
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  12. Na samym początku chcę Ci powiedzieć, ze jestem zauroczona nowym szablonem. Jest prześliczny! Nie potrafię się na niego napatrzyć! Kolorystyka jest idealna :)
    Tęskniłam za moją ukochaną parą! Ale dzisiaj nie było ich za dużo, prawie wcale, to mnie trochę zasmuciło. Lubię o nich czytać, ta ich miłość jest taka urocza, oni są uroczy. Louis totalnie się zadurzył w Mer, Boże jak to widać ;D I zgadzam się z Harrym, zachowuje się jakby był nastolatkiem, ale co miłość robi z ludźmi :)
    Perspektywa Mer >>>
    Ach! Rodzeństwo ma ze sobą taki dobry kontakt, pomimo tylu lat. Nie mogłam się nie uśmiechnąć jak oboje się ze sobą drażnili ;D To takie typowe dla rodzeństwa, kocham to XD
    Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będę musiała czekać tak długo :) I czekam aż w końcu dodasz coś na MTF!

    Na DC zostały mi jeszcze 2 rozdziały, jutro skończę i skomentuję ;*

    KC xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny wygląd bloga! A co jest jeszcze piękniejsze? LOUMER <3 Boże, jak on stanął na środku hallu i zaczął się szczerzyć jak kretyn, to ja też miałam od razu wielki usmiech na twarzy, dziękuję Ci za to! <3
    I te męskie rozmowy :D Liam jest dokładnie taki, jak go sobie wyobrażam - opiekuńczy, do tego zabawny. Sam fakt, że zaproponował pracę Eleanor, której de facto zupełnie nie zna, o czymś świadczy, prawda? A co do Tommo - nie ma najmniejszej wątpliwości, że gość jest forever young :D Jak ja :D
    No i nasze kochane rodzeństwo, Rob i Mer. Podoba mi się, że mimo długiego braku jakichś bliższych kontaktów potrafią się ze sobą dogadać. Serio, rozczuliła mnie ta ostatnia scena, bo bardzo lubię pana Padolsky'ego ;D W rankingu najfajniejszych niezajętych gości w ATAL jest na drugim miejscu. Zaraz za Harrym oczywko :D
    <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy